ZAINSPIRUJ SIĘ
Felieton Mamy: Sen dziecka – koszmar czy błogosławieństwo?
- Sylwia Schlegel
- 23 stycznia 2025
- 3 MIN. CZYTANIA
Sen dzieci
Sen dziecka – to jedna z tych kwestii, która budzi poruszenie, zarówno wśród rodziców, jak i osób trzecich. Nikt nie zaprzeczy, że ma on dla nas wszystkich ogromne znaczenie. Od momentu, w którym moje dzieci pojawiły się na świecie, czułam że będzie to temat ważny i… burzliwy. Wielokrotnie słyszałam, że patrzę tylko na zegarek i liczę kiedy kłaść dzieci, albo żebym je przemęczyła to będą lepiej spać (o zgrozo, z moich dzieci wychodzą w takich momentach jakieś potwory), albo znosiłam kpiące spojrzenia, że całe nasze życie kręci się tylko wokół snu naszych dzieci.
Po 3 dniach, kapitulacja…
Jako rodzic chcę zapewnić moim dzieciom jak najlepsze warunki snu, nawet kosztem mojej wygody. Aktualnie łatwo jest zdobyć podstawową wiedzę w tym temacie. Konsultantek, czy jak niektórzy uważają trenerek snu jest coraz więcej. I o ile okna aktywności, rutyny i senne skojarzenia mieliśmy i mamy pod kontrolą, to samodzielne zasypianie jest naszą mordęgą.
Mimo całej tej wiedzy nasze dzieci nie śpią samodzielnie. Odpukać, zasypiać zasypiają w swoich łóżeczkach. Ale to tylko 3-4 godziny beztroskiej wolności. Bo później słychać tylko „mama, mamaaaa…”. Ostatnia próba „nie-brania-do-łóżka” zakończyła się po 3 dniach, a raczej nocach. W tym czasie więcej byłam u nich w pokoju, trzymając między szczebelkami rączkę, na zmianę, raz jednego raz drugiego bliźniaka, niż u siebie w łóżku. Skapitulowałam.
Czy Ty też tak masz, że kiedy dzieci zasną, a w domu zapanuje absolutnie wSPAniała cisza, a Ty masz wreszcie czas na te wszystkie swoje rzeczy, to moment pójścia spać odciągasz w nieskończoność, bo wiesz, że kiedy rano się obudzisz maraton zacznie się na nowo? Ten zgubny sposób owszem, kupuje Ci kilkadziesiąt minut spokoju i błogiego stanu „nic-nie-musze”, jednak w szerszym kontekście zabiera więcej niż daje. Bo poranki nie należą do łatwych, a później cały dzień nowych przygód przed Tobą i czasami nawet … (wstaw dowolną liczbę) kawa nie pomaga.
Felieton Mamy: Razem przez wyzwania wychowawcze
Szukając pozytywów tej sytuacji…
Ludziom nowe pomysły przychodzą podczas biegania czy pod prysznicem. A mi… Mi przychodzą one w czasie ponownego usypiania syna po pierwszej pobudce. Kiedy liczę, że jeszcze uda mi się wyjść z pokoju i zależy mi na tym by przy nim nie zasnąć. To właśnie wtedy rodzą się moje najgłębsze refleksje i pomysły. Może warto spojrzeć na te chwile nie tylko jako na walkę, ale i na szansę na odrobinę nowych inspiracji?
I może tak naprawdę, przy tym cały narzekaniu na pobudki dzieci – powinnam za nie dziękować? Bo kto wie na jak innowacyjny, zmieniający moją przyszłość pomysł wpadnę w tym czasie.
Jak odnaleźć siebie bez wyrzutów sumienia – będąc matką, pracowniczką, kobietą spełnioną
Zdjęcie: Tetiana Pidopryhora