ZAINSPIRUJ SIĘ
Więcej plusów niż minusów, czyli moja własna firma
- Redakcja portalu Mamo Pracuj
- 28 czerwca 2013
- 7 MIN. CZYTANIA
Magdalena kierowała działem logistyki w dużej, międzynarodowej firmie produkcyjnej. Dzisiaj, będąc mamą dwóch dziewczynek, pracuje jako projektant wnętrz. Cieszy się, że pracuje z pasją i ma czas dla dzieci, wtedy, kiedy jej potrzebują.
Początki
…projektować wnętrza chciałam zawsze. Jako dziecko przestawiałam meble w swoim pokoju, na zajęciach plastycznych w szkole zawsze rysowałam wnętrza. Studiowałam jednak ekonomię, gdyż architektura wnętrz prawie nie istniała w tamtych czasach. W wolnych chwilach pomagałam jednak znajomym aranżować mieszkania, czytałam czasopisma wnętrzarskie i śledziłam trendy. Swoje własne mieszkania remontowałam regularnie, bo zmiana stała się moją naturą i uwielbiałam patrzeć na efekt ostateczny.
Pochodzę z Gorzowa Wielkopolskiego, przeprowadziłam się jednak do Warszawy, bo tutaj mieszkał mój mąż. Kiedy na świecie pojawiła się moja pierwsza córka, jeszcze myślałam o powrocie do pracy w logistyce. Córka jednak poważnie zachorowała i mój pobyt w domu znacznie się przedłużył. Później urodziła się druga córka i stało się oczywiste, że powrót do „fabryki” staje się utrudniony. Dwoje dzieci, z czego jedno po chorobie, dom, dwa koty, mąż w korporacji. Jakoś nielogiczne wydawało mi się wracanie na etat. Nie chciałam być weekendową mamą i widzieć swoje dzieci rano i wieczorem.
Dzieci przewartościowują spojrzenie na świat, choroba córki dodała jeszcze do tego zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość. Oczywiste stało się dla mnie, że trzeba się cieszyć chwilą, a chwile z dziećmi są ulotne. Jednocześnie nie mogłam być tylko mamą, musiałam być też Magdą. Nigdy nie brałam pod uwagę pozostania „w domu”. Są kobiety, które to lubią, ale ja muszę pracować.
Praca zawodowa daje inny rodzaj satysfakcji niż sukcesy dzieci. I ten rodzaj satysfakcji był mi też potrzebny.
Jak wpadłaś na taki pomysł?
Nie tyle wpadłam na pomysł, ile postanowiłam zrealizować marzenia i pasję. Postanowiłam zrobić coś dla siebie i dla dzieci i domu. Połączyć wszystko w jednym rozwiązaniu. Postanowiłam założyć firmę i projektować wnętrza, w pełnym tego słowa znaczeniu, ale także w wersji skromniejszej, stylizować. Chciałam też projektować dodatki i meble. Chciałam pogodzić bycie mamą z pracą zawodową, a pracę zawodową z pasją. Projektowanie wnętrz było dla mnie idealnym rozwiązaniem.
Jak długo czasu minęło od pomysłu do realizacji firmy Twoich marzeń?
Postanowiłam wziąć biznes we własne ręce. Przejrzałam rynek, sprawdziłam możliwości, kursy, uprawnienia i postanowiłam działać. Jak już zdecydowałam, to wszystko potoczyło się dosyć szybko. Skończyłam kurs projektowania wnętrz uprawniający do wykonywania zawodu projektanta wnętrz.
Wyszukałam i testowałam wykonawców remontów, mebli, dodatków. Stworzyłam ekipę wykonawczą, na którą mogę liczyć ja i moi klienci. Założyłam stronę internetową i profil na Facebooku. Realnie trwało to około pół roku, ale głównie dlatego, że zależało mi na pełnym profesjonalizmie mojej działalności. Cały czas coś w swojej działalności dodaję, coś zmieniam. Nie mam wciąż ostatecznego efektu, bo pojawiają się nowe pomysły i od razu chcę je realizować.
Czy miałaś wsparcie najbliższych?
Zawsze miałam wsparcie w rodzicach, którzy nie podcinali skrzydeł, ale dodawali sił. Wierzyli we mnie i akceptowali moje pomysły. Tym razem też. Wspierają w prowadzeniu działalności gospodarczej i komentują konstruktywnie większość moich prac. Mobilizują do pracy i do szukania nowych pomysłów. Nieocenioną pomoc mam w mężu, który w najtrudniejszych chwilach powtarza, że nie mogę się poddawać, że to moje marzenia i mam je realizować. Jest wspaniałym tatą, więc czas dla siebie i pracy mam zapewniony. Kiedy tylko mogą wspierają mnie też teściowie, którzy opiekują się dziewczynkami, gdy jestem u klientów. No i przyjaciele, i rodzeństwo. Prostują moje zapędy, wspierają w pracach nad stroną i w działaniach marketingowych. W myśl zasady, że kiedy się bardzo czegoś pragnie, cały świat to wspiera – jak mawia Paulo Cohelo.
Czy skorzystałaś z dotacji unijnych albo z urzędu pracy?
Nie dostałam wsparcia z żadnego urzędu. Ubiegałam się o dotacje, jeszcze jako bezrobotna, ale niestety nie udało mi się niczego uzyskać. Moje wnioski przepadały ze względów formalnych. Teraz będę próbowała kolejny raz.
Jak szukasz klientów? Kończyłaś jakieś dodatkowe kursy? A może sama uczysz się wszystkiego?
Pomogło mi to, że pomagałam urządzać wnętrza znajomym, jeszcze zanim zaczęłam zajmować się tym zawodowo. Miałam już doświadczenie w pracy z klientem. Pierwsze realizacje pociągały za sobą kolejne. Klienci polecają mnie swoim znajomym. Jestem obecna na wielu portalach internetowych związanych z tematyką wnętrz. Moje poduszki ukazały się w wielu czasopismach wnętrzarskich. Jestem projektantką wnętrz marki Kate&Kate, istnieję więc w bazie tej firmy.
Kursy – tak. Skończyłam kurs projektowania wnętrz. Bez tego nie ma mowy o prawidłowym wykonywaniu mojej pracy. Dużo uczę się sama, czytam fachową literaturę, jeżdżę na targi wnętrzarskie, żeby być na bieżąco z trendami, kupuję większość czasopism wnętrzarskich.
Jaką sumę na początek musiałaś zainwestować?
Suma zależna jest od skali przedsięwzięcia. Chciałam profesjonalnie wykonywać swoją pracę, więc potrzebowałam profesjonalnego oprogramowania i przeszkolenia. Nie inwestowałam za to zbyt wiele w marketing. Jest mnóstwo możliwości bezpłatnego promowania się. Szczególnie na portalach internetowych.
Na pewno trzeba liczyć się z kosztem kursu, strony internetowej, komputera, oprogramowania, w moim przypadku także tkanin, maszyny do szycia i przynajmniej minimalnie promocji.Można ubiegać się o dotacje, mi się nie udało. Potrzebowałam więc własnych funduszy i wsparcia rodziny.
Twoim zdaniem, czy to, że jesteś mamą w jakikolwiek sposób wpływa na prowadzenie biznesu?
Tak. Moja przyjaciółka powtarza, że jestem najlepszym „logistykiem wśród projektantów wnętrz”. Na pewno lata pracy jako szef logistyki teraz procentują. Ale mając dwójkę dzieci, ich szkołę, zajęcia dodatkowe, choroby, dom, dwa koty itp. trzeba być naprawdę dobrze zorganizowanym, żeby zdążyć ze wszystkim. Jest trudniej, niż kiedy jest się singlem. Zdecydowanie więcej tematów, spraw ma się do załatwienia i w większej ilości miejsc trzeba być właściwie równocześnie. Czasami np. mam dwa zakończenia roku u obu córek albo dwie wywiadówki i klientów w tym samym terminie. I musze być u wszystkich, bo wszyscy są dla mnie ważni.
Ale matki potrafią cuda. I bycie mamą, i bizneswoman jednocześnie powoduje, że te cuda czynimy i okazuje się, że się udaje. Udaje się te wszystkie klocki poukładać.
Jak myślisz, czy dzieci inspirują, czy utrudniają pracę?
Czasami utrudniają, ale bardzo często inspirują. Kiedy projektuję, a dziewczyny akurat mają do mnie milion pytań, jest trudniej. Na szczęście rosną i już rozumieją, że kiedy mama pracuje, to pracuje, pomimo że jest w domu. Ale kiedy kończę coś, one pierwsze oceniają moją pracę. Mają zawsze mnóstwo uwag i to jest fajne. Są moimi pomocnikami i praktycznie w każdym miejscu, które zaprojektowałam były. Testują moje poduszki, ale też same je projektują. Uczestniczą aktywnie w mojej pracy i sprawia im to wielką frajdę. Ich uwagi są czasami bardzo cenne. Szczególnie gdy projektuję pokoje dla dzieci.
Co daje Ci Twoja działalność?
Wolność. Sama sobie jestem szefem. Realizuję swoje marzenia i pasję. Mam nienormowany czas pracy, zadaniowy. Mogę więc planować życie domowe swobodnie. Jestem niezależna.
Rozwijam się w dziedzinie, która najbardziej mnie interesuje. No i jestem na każdym wydarzeniu z życia moich dzieci, zakończeniach i początkach roku szkolnego, smutkach i radościach.
Co chciałabyś powiedzieć innym mamom, które szukają swojej drogi zawodowej?
Że warto. Jeśli ma się pomysł na siebie – warto. Trzeba wprawdzie dobrze go przemyśleć i przygotować się dobrze, żeby własny biznes przynosił konkretny dochód. Plusów jest więcej niż minusów i nie ma się czego bać.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Paulina Sienczyło
Strona www: www.catinside.com