ZAINSPIRUJ SIĘ
Spokojna wieś w Małopolsce, w gminie Biecz – Libusza. Tu „rządzi” Pani Sołtys, Iwona Tumidajewicz. Przy jej udziale i ciekawym pomysłom wieś się rozwija, dużo się dzieje zwłaszcza na polu kultury, rozrywki i sportu. Ale Iwona to nie tylko Sołtys, to również mama Filipa i Oliwiera, żona Rafała oraz przedsiębiorca.
Spotkałam się z nią zaraz po zebraniu wiejskim w deszczowy, poniedziałkowy wieczór w Domu Strażaka w Libuszy.
Jesteś kobietą aktywną, mamą, bizneswoman, sołtysem. Jak to godzisz?
Tak, jestem kobietą aktywną. A jak to godzę – jak każda kobieta. Dobrze się organizuję, rano odprowadzam dzieci do przedszkola i szkoły. Kiedy chłopcy są w szkole ja działam, załatwiam sprawy wsi oraz zaglądam do prowadzonych przeze mnie sklepów.
Prowadzisz własny interes – sklepy odzieżowe, ponad dwa lata temu zostałaś wybrana na sołtysa Libuszy. Kto Cię wspiera? Kto pomaga?
Ogromne wsparcie mam w mężu, dzielimy się obowiązkami domowymi, to on w nocy podawał dzieciom mleko, a teraz pomaga im przy odrabianiu zadań domowych. Nie znaczy to, że ja nie spędzam z chłopakami czasu. Poświęcam im tyle uwagi i czasu, ile potrzebują. Filip jest już nastolatkiem, ma kolegów i to z nimi woli spędzać czas, młodszy 4-letni Oliwier potrzebuje jeszcze mamy. Wspiera mnie też moja mama i rodzina. Ale nie tylko – dużą pomocą są mieszkańcy Libuszy oraz członkowie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Libuskiej. To oni poprzez angażowanie się, wsparcie, bezinteresowną pomoc pomagają i mobilizują i za to bardzo im dziękuję. Duże wsparcie otrzymuję również z Miejskiego Urzędu w Bieczu, dzięki któremu zrobiliśmy modernizację Domu Strażaka. Libusza ma też fundusz sołecki, pieniądze z tego tytułu zostały przeznaczone na uregulowanie stanu prawnego działek znajdujących się przy drodze, wykonanie kompleksu wypoczynkowo – rekreacyjnego w nowobudowanym centrum Libuszy, częściowo z funduszu została wyremontowana sala widowiskowa w Domu Strażaka oraz uporządkowany i obsadzony krzewami plac właśnie za Domem Strażaka. Mając takie wsparcie po prostu muszę działać.
A jak wygląda Twój zwykły dzień?
Każdy dzień jest pełen pracy i nie wygląda standardowo, nie pracuję od 8 do 16. Zaczynam dzień o 5 – 6 rano, a często kończę nawet o 2 w nocy pisząc projekt, planując działania na następny dzień. Są dni wzmożonego działania jak wtedy, gdy organizujemy Wakacyjny Piknik Rodzinny czy Rozgrywki Szachowe. Realizowaliśmy projekt „Młodzież w działaniu”, na który dostaliśmy środki z Unii. Pieniądze z tego projektu przeznaczyliśmy na zakup nagłośnienia, przygotowanie zaplecza dla młodzieży pragnącej spróbować swoich sił podczas występów w sztukach teatralnych. W minione wakacje po raz kolejny zorganizowaliśmy Piknik Wakacyjny, a jego gwiazdami byli Oddział Zamknięty i Doda, która zagrała koncert charytatywnie. Całą swoją gażę przeznaczyła na budowę boiska sportowego. Dzięki niej o Libuszy zrobiło się głośno, pisała o nas prasa, przyjechała telewizja TVN. Dużo się dzieje, już zaczęliśmy realizację kolejnego projektu – budowę kompleksu sportowo-rekreacyjnego dla młodzieży: boiska do piłki plażowej, placu zabaw dla dzieci, parku gwiazd, ścieżki zdrowia i alejek spacerowych. Oczywiście mam też dni wolne – są one zarezerwowane wyłącznie i w całości dla rodziny, męża i dzieci.
Cały czas wspominasz o dzieciach, czy chłopcy są motywacją do pracy?
Jasne, dzieci mnie inspirują. To dla nich to wszystko, im musimy i powinniśmy zabezpieczyć przyszłość. Musimy im pokazać, że dzięki pracy możemy lepiej żyć, że to co robimy, robimy z myślą o nich i następnych pokoleniach. Po to, aby młodzi ludzie chcieli do nas wrócić i tutaj żyć, wychowywać swoje dzieci i cieszyć się życiem na wsi.
Dlaczego kandydowałaś do wyborów?
Sołtysem Libuszy był mój tata i często po jego śmierci przez głowę przemykały myśli o tym, że może i ja bym spróbowała. Do kandydowania zachęcała mnie również Pani Burmistrz Biecza, Urszula Niemiec. Mówiła, że jestem operatywna i na pewno dam radę. Teraz wiem, że radę daję (śmiech).
Każdy sołtys ma do pomocy Radę Sołecką. W Radzie, z którą współpracujesz, większość stanowią mężczyźni. Jak kobieta sołtys radzi sobie w tym męskim gronie?
Myślę, że to mężczyzn należałoby zapytać. Z mojego punktu widzenia nie ma to znaczenia, choć może na początku mojej działalności czułam dystans. Zaczęłam jednak sprawdzać się, załatwiać sprawy pomyślnie i trochę „wyluzowali”. Teraz to nawet może trochę zazdroszczą, że mam taką łatwość zjednywania sobie i przyciągania ludzi.
Dzięki za rozmowę. Życzę Tobie, władzom Gminy oraz mieszkańcom realizacji planów i dalszego rozwoju wsi.
Rozmawiała: Joanna Majorek