ZAINSPIRUJ SIĘ
Chcesz oderwać myśli od dziecka - sięgnij po Hotel dla Twoich rzeczy. O życiu, macierzyństwie i pisaniu Joanny Jagiełło. To ciepła i fascynująca opowieść o matce takiej jak Ty. Zabieganej, zapracowanej, czasem wątpiącej. Książka pozwoli Ci się odprężyć i pomyśleć pozytywnie.
Nie sugeruj się okładką
Kiedy przeczytałam fragment książki umieszczony na okładce pomyślałam, że będzie to szybkie czytanie i równie szybkie zapomnienie fabuły. Nie umiem już teraz powiedzieć dlaczego pojawiło się w mojej głowie skojarzenie z Katarzyną Grocholą. Taki slogan: biedna kobieta a potem happy end. Taki czytelniczy myk-myk. Się kupiło, przeczytało i zapomniało. Rodzaj zabicia haju czytelniczego. A tu niespodzianka. Książka łatwo wchodzi w głowę. Rozśmiesza, zmusza do zastanowienia. Myśli jakoś same płyną z każdą stroną do przodu. Bohaterka książki, której losy osnute są na życiu autorki, lub jak kto woli są opowieścią o losach samej autorki, przykuła moją uwagę tym jak opowiada o swoim życiu, błędach, kłopotach, radościach, dzieciach i mężach. Na pewnym etapie lektury było dla mnie już drugorzędna kwestią to, co opowiada Joanna. Przecież ile z nas dla miłości, faceta, czy po prostu dla siebie zrobiło coś nieodpowiedzialnego, zaskakującego lub dziwnego. Normalka. Życie. Nic nowego. Mnie zachwyciło ujęcie tematu. Pisarskie podejście do pisania o życiu. Sztuka zabiegów literackich. Cała ta magia tworzenia. To wszystko co z tego wyszło. Może źle zrobiłam, że najpierw poczytałam o samej autorce? Zasugerowałam się? Chyba tak. Joanna Jagiełło otwarcie przyznaje, że uczestniczy w kursach pisarskich, że fascynuje ją proces tworzenia, że to jest rodzaj bezkresu. I znowu padł w mojej głowie stereotyp pisarza. Człowieka, który pisze dla sztuki. Joanna Jagiełło pisze dla pisania i świetnie jej to wychodzi.
Zastrzyk pozytywnego myślenia
Bohaterka książki – Joanna – bezpretensjonalnie, czasem zadziornie mówi: „żyłam miłością”, „jakoś to będzie”. Podoba mi się dochodzenie Joanny do własnych marzeń, chęci, własnej drogi. Podziwiam ją za odwagę do zmiany, ale takiej radykalnej. Mimo strachu i bólu robi „ciach” i idzie dalej. U mnie wywołuje to uśmiech. Podziw. Pokrzepienie.
Nie uniknęłam porównań. Myśli: ”a co ja bym zrobiła na jej miejscu?” Albo: „nie, nie dałabym rady”. Zazdroszczę bohaterce tego optymizmu. Może ktoś powie, że bezmyślności. Może i tak. Liczy się to, że jest szczęśliwa. I, że stara się nie krzywdzić innych. Moim zdaniem jej się udaje.
Zabawa słowem
Opisanie w prostych słowach życia na prawie trzystu stronach może okazać się tak karkołomnym zadaniem tak trudnym, że czytelnik nie będzie w wstanie dotrzeć do końca książki. Joanna Jagieło zrobiła rzecz, która dużo dała tej fabule. Zamieszała stylami, narracją, postawiła na kreację literacką. Jej bohaterka raz mówi o sobie w pierwszej osobie. Za chwilę opisuje mała dziewczynkę, bohaterkę książki sprzed lat. To cofnięcie czasu nadaje tajemniczości. Zebrane strzępy obrazów z przeszłości sprzyjają nawiązaniu więzi z bohaterką.
Polubiłam Joannę również dlatego, że odnalazłam w niej część siebie. Zwłaszcza małej dziewczynki w pasiastym sweterku, dla której książki były ostoją i przepustką do lepszego świata. Z drugiej strony jest inna niż ja. Odważniejsza i bardziej otwarta. I jak miło czytać, jest większą bałaganiarą ode mnie.
Pewnie ktoś zapyta jeszcze dlaczego uznałam, że opowieść o Joannie jest osnuta na losach bohaterki. Bo to książka, jakaś fabuła, rodzaj kreowania rzeczywistości. Gdyby to była biografia, to co innego. Ktoś przyjrzał się z boku, popatrzył, popytał opisał. A tu nie. Joanna Jagiełło napisała książkę o Joannie Jagiełło z własnej pespektywy. Najważniejsze, że zrobiła to w sposób interesujący, żartobliwy i do przeczytania. Bo przecież o to w książce właśnie chodzi. Żeby dało się przeczytać a potem uśmiechnąć.
Dziecko to nie ty, ty to nie dziecko
Powiedziała też coś z czym trudno mi się nie zgodzić. Pierwsze dziecko wychowała jakoś tak „przy okazji”, drugie „stało się już całym światem”. Dla mnie to ważna uwaga. Czasem zapominam, że dziecko to nie jest cały świat. Dziękuję Joanno, że mi o tym przypomniałaś.