ZAINSPIRUJ SIĘ
Chcesz przenieść biznes do online? Sprawdź jak to zrobiły nasze Czytelniczki!
- Ewa Moskalik - Pieper
- 5 sierpnia 2020
- 15 MIN. CZYTANIA
Jaką innowacyjną zmianę musiałaś wprowadzić do swojego biznesu w obliczu pandemii?
Eliza: W marcu, mogę śmiało powiedzieć, nastąpiła rewolucja w moim dotychczasowym trybie pracy. Zmiana była całkowita! Mój biznes w ogóle był dotąd bardzo mało „cyfrowy”. Swoją pierwszą firmę zarejestrowałam w dniu odebrania dowodu…a to było prawie 30 lat temu. To jakoś trudno sobie dzisiaj wyobrazić, ale nie było wtedy powszechnie internetu i komórek. W zasadzie każdy biznes był wtedy stacjonarny. Rozwijanie się on-line jakoś mnie wcześniej nigdy nie dotyczyło. W mojej branży – gdzie pracuję terapeutycznie i zabiegowo z emocjami i ciałem, nie wyobrażałam sobie pracy, bez osobistego kontaktu, dotyku, wykonania zabiegu. Kiedy stopniowo rozwijał się Internet i zaczęłam z niego korzystać, to zrobiłam tylko taką „hand-made” stronę WWW, która służyła jako „tablica informacyjna” dla moich pacjentów oraz fanpage na Facebooku z aktualnościami.
Pierwszy, większy krok w tę stronę zrobiłam niedawno, będąc na macierzyńskim. Brakowało mi pracy w gabinecie, a jednocześnie chciałam spędzać jak najwięcej czasu z córeczką. Zwłaszcza, że nie wyobrażam sobie budowania z nią innych relacji, niż w duchu rodzicielstwa bliskości. Zaczęłam się więc zastanawiać, czy można by to jakoś pogodzić przez pracę zdalną.
Muszę przyznać, że pandemia poprowadziła mnie z wersji light, spokojnego testowania różnych możliwości, do wersji hard pt.: „trzeba zmian natychmiast”. W gabinecie miałam kilka rozpoczętych terapii. Stres i problemy lockdownu, spowodowały, że większa liczba pacjentów prosiła o spotkania. Dotąd pracowałam głównie z problemami emocjonalnymi, przewlekłym stresem, wypaleniem zawodowym, nierównowagą hormonalną i z problemami z odpornością. Teraz te tematy okazały się kluczowe, bo stres i problemy emocjonalne nasiliły się, a doszły jeszcze trudności, jak radzić sobie w rodzinie, kiedy jesteśmy wszyscy przymusowo razem – 24 godziny na dobę.
Początkowo udzielałam nieodpłatnie wsparcia przez telefon. Wydawało się, że to będzie przejściowe, jednak czas pokazał, że nie będzie… Kiedy zorientowałam się, że teraz po prostu nie ma innej opcji, zdecydowałam się przejść również z terapią i konsultacjami do internetu. Idąc za moją ulubioną sentencją „gram praktyki jest lepszy niż kilogram teorii” pomyślałam, że jeśli taka forma będzie pomocna dla klientów, to trzeba spróbować.
Pierwsze zmiany wiązały się niestety z niemałymi inwestycjami, których trzeba było dokonać: poprawienie jakości połączenia internetowego oraz przekształcenie strony WWW w swoje miejsce pracy. Musiała stać się miejscem: kontaktu, szkoleń, wymiany informacji z klientami i pacjentami oraz sprzedaży. Należało przygotować dokumenty, wywiady, testy, karty pacjentów do nowej formuły pracy zdalnej. Zdigitalizować materiały kursowe. Teraz jestem na etapie nagrywania treści do kolejnych szkoleń.
Magda: Pandemia najbardziej uderzyła w działalność firm realizujących targi. Aż 98% firm organizujących wydarzenia w Polsce i za granicą wstrzymało działalność. Branża eventowa jeszcze nigdy nie potrzebowała takiej dawki kreatywności i różnorodności rozwiązań…
„Czerwcowe targi się nie odbędą”… gdy pisałam wiadomość do moich Wystawców, coś we mnie pękło. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że się poddajemy, że pół roku przygotowań pójdzie na marne. Wtedy wpadła mi do głowy myśl, aby zorganizować TARGI ONLINE! „Kontakt twarzą w twarz jest kluczowy – buduje biznes – spotykamy się, ale na razie on-line. Wydarzenie organizujemy PRO BONO.” – napisałam.
Na drugi dzień miałam komplet niesamowicie odważnych Wystawców na 4 – dniowe Targi ONLINE i głowę pełną pomysłów. Z pomocą YT w kilka godzin nauczyłam się sekretnych funkcjonalności FB i Instagrama, których wcześniej nie używałam.
Pierwsza wirtualna edycja Targów Foto Rekwizyty ONLINE wzbudziła ogromne zainteresowanie, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że była to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć!
Podczas wydarzenia uczestnicy mogli korzystać ze specjalnych promocji i rabatów. Wystawcy zaskoczyli mnie swoją kreatywnością. Większość z nich do tej pory nie pokazywała się osobiście w Internecie, nakręcenie filmików było dla nich ogromnym stresem i wyzwaniem. Musieli się nauczyć nowych aplikacji i narzędzi do tworzenia i cięcia filmików, a przede wszystkim trudnej sztuki autoprezentacji.
Bardzo ważne było dla mnie, by pomimo nowej formy, zachować atmosferę targów. Każdy Wystawca miał za zadanie zbudować stoisko w swoim domu/pracowni/ogrodzie/itp., niektórzy opowiadali o produktach siedząc na pomoście nad jeziorem! Byłam pod ogromnym wrażeniem jak bardzo wszyscy zaangażowali się w produkcję materiałów filmowych (telefony od wystawców dzwoniły nawet o godz. 24:00 🙂 ).
Dodatkowo przygotowaliśmy dla „zwiedzających” niespodzianki, które nie mogłyby się odbyć podczas spotkania na żywo: np. wizyta w studio znanej na świecie fotografki ciążowej i noworodkowej – Marty Ponsko. Wyobraźcie sobie prawie 2500 osób na 40 m2 w jej studio. 🙂 Równolegle na Instagramie działał hasztag #targifotorekwizyty
Monika: Jeszcze w marcu, chociaż już zużywając nieprzeciętne ilości środków do dezynfekcji, pracowałam jako logopeda. Głównie w żłobkach i przedszkolach, prowadząc zajęcia grupowe oraz indywidualne. Dodatkowo popołudniami przyjmowałam pacjentów prywatnie. Niestety, wraz z zamknięciem placówek i wprowadzeniem kwarantanny, straciłam źródło utrzymania.
Część moich koleżanek i kolegów po fachu zdecydowało się na prowadzenie terapii indywidualnych zdalnie. Mówi się, że metodę należy dobrać do pacjenta, a nie pacjenta do metody. Moi podopieczni to w większości malutkie dzieci. Analizując ich potrzeby i wiedząc na jakim są etapie terapii, stwierdziłam, że spotkania on-line nie są dla nich. Zatrzasnęły mi się drzwi, prowadzące do jakiegokolwiek zarobku. Na szczęście, jak to zwykle bywa, otworzyło się okno. 🙂
W głowie od dłuższego czasu kiełkował mi pewien pomysł, ale wiadomo – praca, dom, dziecko… Doba jak zwykle była za krótka, by zabrać się za konkretne działania. A tu, niespodziewanie, kwarantanna ofiarowała mi to, czego wiecznie brakowało – czas.
Wreszcie mogłam zrealizować swój pomysł. Nawet jeśli trzeba było pracować po nocach, bo przecież w dzień byłam instytucją edukacyjno rozrywkową z funkcją karmienia i ogarniania przestrzeni, to nie musiałam tych nocy spędzać na laminowaniu i wycinaniu pomocy, przygotowywaniu zajęć i materiałów dla moich pacjentów czy wypełnianiu dokumentacji. Zdecydowałam, że wreszcie na poważnie zabiorę się za tworzenie logopedycznych kart pracy, które specjaliści będą mogli zakupić, a następnie wykorzystać w pracy zdalnej ze swoimi pacjentami. Aby to się udało, musiałam przenieść swój biznes do internetu.
Przeczytaj także: Jeśli nie własna firma, to co? 4 pomysły dla aktywnej mamy
Czy przeniesienie biznesu do online wiązało się z Twoim rozwojem zawodowym? Musiałaś się szkolić, rozwijać swoje umiejętności? Jakie?
Eliza: Tak, oczywiście. Właśnie od macierzyńskiego zaczęłam się szkolić zarówno w kwestiach związanych z budowaniem biznesu on-line, jak i poszerzać swoje kompetencje zawodowe w nieco innym kierunku. Kompetencje zawodowe rozwijałam cały czas, bo taka jest specyfika pracy wszystkich „specjalistów od zdrowia i emocji”. Ciągłe kształcenie jest wpisane w nasz kodeks etyki zawodowej, zarówno psychoterapeuty, jak i terapeuty TMC. Jednak zaczęłam częściej sięgać po te umiejętności, które mogły być przydatne w pracy on-line.
Natomiast przygoda ze szkoleniami jak prowadzić biznes on-line rozpoczęła się równo rok temu. W Bawialni M. w Krakowie, gdzie chodziłyśmy z córeczką, trafiłam na warsztaty organizowane przez Anię i Karolinę, które tworzyły wtedy Mamaacademy. Pomyślałam: „ciekawe, trzeba to zobaczyć”.
To spotkanie mnie zaskoczyło, bo trochę się czułam, jakbym się dowiedziała o istnieniu świata równoległego, o którym nie miałam pojęcia. Pomyślałam, że chyba muszę jeszcze jedne studia skończyć… aby mieć pojęcie o specyfice biznesów on-line, blogach, SEO, Instagramach, influencerach, hasztagach, ad-sach!
Dalej nie byłam przekonana jak przetransformować moją pracę na on-line, choć powstał pomysł zrobienia kursu. Wszystko jednak rozbijało się o potrzebę zrobienia oferty bardziej uniwersalnej, bo ja od lat pracuję bardzo indywidualnie, w oparciu o dokładną diagnostykę. Nadal więc pracowałam stacjonarnie i powoli oswajałam się z nowymi możliwościami. Zapisałam się do Mamaacedemy (i znowu zostałam studentką!), która była dla mnie swoistym kompasem. I tak z powolnej ewolucji, w kierunku on-line, przeszłam marcową rewolucję. Wtedy też skończyłam kurs podstaw grafiki on-line i copywritingu, uczestniczyłam w konferencji o biznesie on-line, zapisałam się do kilku tematycznych grup, uczestniczyłam w mastermindach.
Monika: Przeniesienie biznesu do sieci wymagało ode mnie wyjścia ze strefy komfortu. Zmusiło do poszukiwania nowych rozwiązań i poszerzania swoich kompetencji. Facebook, Instagram, fanpage, lajki… Coś co kiedyś było rozrywką, teraz miało się stać pracą. Do tego sklep internetowy, blog, domeny, hostingi, programy graficzne, licencje, prawa autorskie, sprzedaż, reklama… Zaliczyłam przyspieszony kurs funkcjonowania w wirtualnej rzeczywistości. Dużo czytałam, oglądałam webinary, szukałam odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, zwracając się o pomoc do specjalistów w konkretnych dziedzinach.
I nagle okazało się, że oprócz tego, że jestem logopedą, jestem też, między innymi, początkującym grafikiem, specjalistą od social mediów czy reklamy. Cały czas się rozwijam, każdego dnia uczę się czegoś nowego i pewnie za rok będę się łapała za głowę, gdy pomyślę o błędach, które w tym czasie popełniłam… Ale o to chodzi! Nawet jak dziś zrobię dwa kroki w tył, to jutro postaram się postawić trzy do przodu.
Przeczytaj także: Tarcza antykryzysowa – jak ratować swój biznes?Najważniejsze informacje
Czy ta zmiana przyniosła wymierne efekty? Jakie? Czy Twój biznes na tym skorzystał?
Eliza: Po pierwsze, teraz wiem, że da się tak pracować. Ta przymusowa zmiana spowodowała, że przetestowałam to, i działa. Można tak skutecznie pomagać i szkolić. Po drugie, paradoksalnie, widzę teraz więcej możliwości, których nie ma w pracy stacjonarnej. Mogę promować wiedzę o tym, jak sobie radzić z problemami emocjonalnymi, jak stosować skuteczną profilaktykę. Zrodził się pomysł pisania Balance Lettera, Balance Booków – czyli moją wiedzą mogę się podzielić ze znacznie większą ilością osób.
Częściej mogę oferować przysłowiową wędkę – czyli uczyć metod pozwalających na pomaganie sobie lub bliskim, bez konieczności ciągłego chodzenia po różnych terapiach. No i więcej osób może skorzystać z oferty, bo jednak koszt kursu on-line jest zawsze niższy niż suma kosztów za stacjonarną terapię. Oszczędza się również czas na dojazdy. Mogę teraz uczyć i pomagać bardziej wszechstronnie.
Magda: Oczywiście, że TAK. Dotychczas Targi Foto Rekwizyty odbywały się w największych polskich miastach, gdzie przyciągały tysiące miłośników fotografii noworodkowej, dziecięcej i ciążowej głównie z Polski. Założeniem targów online było dotarcie do odbiorców z całego świata i się udało!
27.09 odbędą się TARGI FOTO REKWIZYTY XMAS w całkiem nowej, hybrydowej formule – połączenie spotkań online z targami stacjonarnymi. Wydarzenie będzie zatem jeszcze bardziej ekscytujące.
Monika: Sklep internetowy działa, blog jeszcze raczkuje, ale mam nadzieję szybko postawić go na nogi. Mam coraz więcej stałych klientów, którzy wracają po kolejne produkty i motywują mnie do dalszej pracy. Niektóre placówki przywróciły już zajęcia, ale co będzie się działo jesienią – nie wiadomo. Na ten moment wszyscy dyrektorzy przedszkoli i żłobków są chętni do współpracy, ale jeśli placówki znów zostaną odgórnie zamknięte, to niestety taka chęć nie wystarczy. Przeniesienie części biznesu do sieci pozwoliło mi uzyskać pewien spokój i poczucie stabilizacji, również w kwestii finansowej.
Przeczytaj także: Gdzie szukać wsparcia na start własnego biznesu?
Gdy dzisiaj z perspektywy czasu patrzysz na swoje działania, czy coś byś zmieniła, poprawiła?
Eliza: Może częściej korzystałabym z profesjonalnej pomocy, ja mam naturę poszukiwacza i tak naprawdę lubię uczyć się sama różnych rozwiązań, jednak myślę, że czasem można coś zrobić szybciej, sprawniej, mniejszym kosztem poświęconego czasu, bez wyważania otwartych drzwi.
Niestety trochę czasu minęło, zanim dowiedziałam się do kogo zwrócić się po pomoc techniczną i trochę dałam się zwieść różnym ofertom. Dlatego uważam, że warto równolegle szkolić się samemu w tej branży, chociażby po to, żeby wiedzieć, co jest możliwe, a co nie. No i ostatecznie niezależnie od tego, ile usług kupimy u specjalistów od pracy online, to my kształtujemy prawdziwą, indywidualną „duszę” swojej marki.
Magda: Nic! Myślę, że Wystawcy i Zwiedzający również podzielają moje zdanie. Ogromnie się cieszę, że mogłam pomóc „Propsiarzom”i Fotografom w tym dziwnym i trudnym czasie. Cieszę się, że nie odwołałam targów, lecz jedynie dopasowałam je do nowej rzeczywistości.
Monika: Mam to wielkie szczęście, że w moich poczynaniach mocno wspierał mnie mąż, który ciągle powtarzał: „Nie gadaj, tylko rób”. Robiłam, ale bardzo niepewnie i powoli. Dziś działałabym bardziej zdecydowanie. I częściej stosowałabym radę, którą usłyszałam od Oli Budzyńskiej (Pani Swojego Czasu), że zrobione jest lepsze od doskonałego. Nie skupiałabym się tak bardzo na szczegółach, wiecznych poprawkach. Bo to, że ja się ciągle waham, czy to logo powinno być bardziej błękitne czy turkusowe, nie powinno sprawić, że sklep zacznie działać dwa tygodnie później.
Przeczytaj także: 16 podpowiedzi, co możesz zrobić dla swojego biznesu bez wychodzenia z domu?
Co poradziłabyś innym przedsiębiorczym kobietom, które stoją w obliczu takich zmian?
Eliza: Na pewno poradziłabym, żeby spróbować swoich sił, bo z każdym wyzwaniem pojawiają się nowe możliwości. A każdy problem, który trzeba rozwiązać, jest tak naprawdę nową okazją do zmiany.
To oczywiście wygląda różnie w poszczególnych branżach, ale wiele można zrobić bez kosztów, samodzielnie, małymi krokami. Warto korzystać ze szkoleń, konferencji on-line (często darmowych!), grup tematycznych, gdzie można znaleźć wiele odpowiedzi i wsparcie. Ja poznałam tą drogą wiele fantastycznych i przedsiębiorczych osób, a nawet zrodziło się kilka wspólnych pomysłów i projektów na przyszłość.
Poradziłabym też, już bardziej z mojej perspektywy jako terapeuty, aby pamiętać, że praca zdalna to też praca! I że tu też obowiązuje Work & Life Balance. Łatwiej wrócić do domu i odciąć się od pracy, jeśli zamykamy za sobą drzwi biura. Trudniej, gdy to biuro jest w domu, w komórce, w komputerze i zawsze możemy do niego zaglądnąć. Chodzi więc o to, żeby nie dać się zwieść, że skoro jestem w domu, to ta praca jest jakoś inna – lżejsza czy też mniej ważna. Zwłaszcza Mamy mają taką tendencję, traktowania czasu, jaki spędzają w domu czy macierzyńskiego, jak czasu kiedy trzeba coś koniecznie zrobić, niejako przy okazji. Owszem można, ale nie za wszelką cenę i nie kosztem zdrowia czy czasu z dziećmi.
A jeśli ktoś potrzebuje dodatkowej motywacji, aby jednak zadbać o swoje zdrowie i równowagę, to ja trochę przewrotnie mówię: Mamo zadbaj o siebie dla dobra swoich dzieci! Bo dzieci nigdy nie robią tego, co im każemy, ale to, co widzą, że my same robimy. Dlatego jeśli chcemy mieć zdrowe i szczęśliwe dzieci (a która mama nie chce), to droga wiedzie przez nas same. Przez to, czy będą widziały szczęśliwą i dbającą o swoje zdrowie oraz równowagę Mamę. I tylko od swojej Mamy mogą się nauczyć prawdziwego Life & Health & Work Balance.
Magda: Działaj! Nie zatrzymuj się nawet na chwilkę.
Monika: Działać, próbować i się nie zrażać. Sukcesami się cieszyć, a porażki przyjmować z pokorą i wyciągać z nich naukę na przyszłość.
Bardzo dziękuję Wam za rozmowę.
Rozmawiała: Ewa Moskalik Pieper
Zdjęcie: 123 rf