ZAINSPIRUJ SIĘ
Założyłam własną szkołę językową i to była najlepsza decyzja w moim życiu – historia Marty
- Anna Tęcza
- 26 kwietnia 2022
- 5 MIN. CZYTANIA
Marta opowiedz, co Cię skłoniło do zrezygnowania z “bezpiecznego” etatu i założenia własnej firmy?
Miałam dużo szczęścia. Przez 15 lat pracowałam w bardzo dobrej szkole językowej, w której nauczyłam się zarówno warsztatu jako nauczyciel, jak i osoba administrująca pracę innych lektorów. Zdobyłam ogromne doświadczenie w pracy metodycznej. Wykazałam się kreatywnością, dzięki temu z roku na rok moja praca była coraz bardziej samodzielna. Po latach pracy jako metodyk, zdecydowałam się otworzyć własną szkołę, w której korzystając ze zdobytego doświadczenia prowadzę wysokiej jakości zajęcia na własny rachunek.
Brzmi wspaniale, a jakie kroki podjęłaś i jakie trudności pokonałaś, by otworzyć szkołę językową?
Droga do podjęcia ostatecznej decyzji nie była łatwa, ponieważ należało spełnić wiele warunków. Niestety nie otrzymałam żadnych dotacji ze względu na to, że nie miałam statusu osoby bezrobotnej przez 6 miesięcy. W tym miejscu należy się wielki ukłon w kierunku mojego męża. Ponieważ postanowił, że zaryzykujemy i przeznaczymy wszystkie swoje oszczędności na remont lokalu, zakup potrzebnych materiałów oraz promocję nowego projektu. Pierwszym krokiem jakim należało zrobić było założenie firmy oraz oznaczenie odpowiedniego PKD w Urzędzie Miasta.
Przeczytaj także: O czym pamiętać zakładając firmę? 5 ważnych zagadnień
Kolejna kwestia to zaznajomienie się z wszelkimi wymogami sanitarnymi, które są niezbędne przy prowadzeniu kursów dla dzieci i młodzieży. Wtedy dowiedzieliśmy się bardzo wiele o kwestii związanej z budownictwem i projektowaniem. Po rozpoczęciu współpracy z projektantem zaczęła się żmudna droga związana z pozyskiwaniem pozwoleń oraz spotkania z ekipą remontową. Miałam spore wsparcie rodziny – zarówno mój mąż, jak i ojciec bardzo zaangażowali się w remont oraz wyposażenie szkoły.
Po analizach i rozmowach z innymi przedsiębiorcami wybraliśmy równieżbiuro rachunkowe, które pomogło nam zdecydować o strukturze naszej firmy oraz kwestiach księgowych. Spędziłam ogromną ilość czasu nad ustalaniem programów nauczania i metodyką kursów. Przeprowadziłam także rozmowy rekrutacyjne z potencjalnymi lektorami.
Był to bardzo trudny okres ze względu na to, że działałam wielotorowo – nadal pracowałam w mojej macierzystej szkole, a wszelkie kwestie urzędowo-remontowe załatwiałam od wczesnych godzin porannych do południa. Po standardowym dniu pracy do późnych godzin pracowałam nad przygotowaniami do otwarcia firmy.
Przeczytaj także: Dotacja na założenie firmy – jak się o nią starać?
Jakim kapitałem dysponowałaś na “start”, skoro nie korzystałaś z dotacji na założenie firmy?
Po przeliczeniu funduszy i potrzeb okazało się, że na remont oraz dostosowanie lokalu na potrzeby funkcjonowania szkoły językowej wydaliśmy około 50 tysięcy złotych. Kolejne 10 tysięcy stanowiły koszty promocji i założenia strony internetowej oraz fanpage’a na Facebooku.
A czym się zajmujesz jako właściciel szkoły?
Przede wszystkim prowadzę zajęcia dydaktyczne – lekcje języka angielskiego w grupach dziecięcych, młodzieżowych i dorosłych. Dodatkowo, dbam o regularny kontakt z klientem (rodzicem), aby mieć świadomość bieżących potrzeb oraz ewentualnych sugestii lub wątpliwości zarówno rodziców, jak i uczniów.
Pracuję również nad prawidłowym działaniem firmy pod względem administracyjnym i finansowym (opłacanie rachunków, wstępna organizacja faktur, obsługamediów społecznościowych, nadzór metodyczno-administracyjny nad moimi pracownikami).
Słuchając Ciebie stwierdzam, że prowadzenie szkoły to praca na wiele etatów. Jak więc godzisz bycie przedsiębiorczynią i pracownikiem z rolą mamy?
Słuchając mnie można pomyśleć, że praca zarobkowa na własny rachunek jest ciężka do pogodzenia z wychowaniem dwójki dzieci. Na szczęście, sytuacja nie jest tak trudna, jakby można by było sądzić. Choć są oczywiście minusy takiego rozwiązania – przede wszystkim trudne godziny pracy (zajęcia odbywają się najczęściej w godzinach popołudniowych). Jest również sporo stresu związanego z tym, że jestem odpowiedzialna zarówno za siebie, jak i moich pracowników.
Natomiast przeważają plusy, z których cieszę się każdego dnia. Przede wszystkim sama ustalam sobie tydzień pracy i sposób rozwiązania ewentualnych problemów. Poza tym rozwój mojej szkoły jest całkowicie dostosowany do moich potrzeb oraz ambicji – a to jest dla mnie najważniejsze. Moje dzieciaki oczywiście korzystają z możliwości edukacji językowej w mojej szkole, a najwspanialsze jest to, że czują się dumne z tego, że są częścią tej „machiny”. Chętnie angażują się w pomoc przy promocji, organizacji imprez oraz wyrażają opinię na temat materiałów edukacyjnych dobieranych do lekcji.
Marto, na koniec rozmowy powiedz, co chciałabyś przekazać mamom myślącym o założeniu własnej firmy?
Podsumowując, założenie własnej organizacji związanej z moją pasją i umiejętnościami było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu.
Uważam, że osoby, które zastanawiają się nad takim krokiem powinny zrobić wszystko, aby ziścić swoje plany ze względu na znane od zawsze powiedzenia: „Kto nie ryzykuje, ten nie ma” oraz „Nie dowiesz się, jak nie spróbujesz”. Bardzo cieszę się, że zdobyłam się na ten krok, który z początku wydaje się trudny, jednak po czasie przynosi satysfakcję.
Przeczytaj także: Jak założyć w kilku krokach żłobek do 25 osób?
Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Ci wielu sukcesów.
Zdjęcia: archiwum prywatne Marty.