ZAINSPIRUJ SIĘ
Czy liczy się zdanie innych?
Chociaż wydaje się to dziwne, cały czas my kobiety pozwalamy na to, by ludzie oceniali. A czasem i wpływali na nasze decyzje. Mówienie, że każdy człowiek jest inny i ma odmienne potrzeby jest niezłym truizmem. Okazuje się jednak, że na ogół o tym zapominamy.
Jedna dziewczyna zgodzi się na ślub po pół roku znajomości, druga nawet po kilku latach nie jest pewna.
Jedna kobieta decyduje się na dziecko, jak tylko odwiesi suknię ślubną, druga po paru latach stabilnego związku nie jest gotowa, nawet zdając sobie sprawę z tego, że odkładanie tej kwestii może skutkować problemami z zajściem w ciążę.
Wszystkie te kobiety nieraz usłyszą, że robią źle.
Przeczytaj także: Szukasz pracy? Tej wiedzy będziesz potrzebować!
Matka wie lepiej
Nie inaczej jest w przypadku powrotu do pracy po urodzeniu dziecka. Dlaczego w tej sytuacji miałybyśmy postępować tak, jak założył to ustawodawca regulując długość poszczególnych urlopów?
W rzeczywistości jedna matka już po kilku miesiącach z ulgą odda dziecko w zaufane ręce i pobiegnie do biura realizować inną część siebie.
Druga nie będzie gotowa, gdy jej dziecko pójdzie do przedszkola, bo będzie chciała w spokoju zająć się nim w razie (jakże częstych w tym okresie) chorób. A może zwyczajnie odpocząć po kilku latach intensywnej opieki.
Trzecia wreszcie stwierdzi, że poczeka aż jej dziecko odbędzie udany debiut szkolny. Ma to też swoje uzasadnienie logistyczne – pierwszaki kończą przecież lekcje koło południa.
Każda ze swoich decyzji będzie się „musiała” tłumaczyć.
Matka ogarnie
Zazwyczaj postanowienia matek odnośnie do terminu powrotu do pracy są oceniane w zależności od tego czy mają babcię (która nawet niechętna ma przecież „społeczny obowiązek” zająć się wnukiem), szansę na żłobek/przedszkole, ile posiadają dzieci.
Ewentualnie jakieś trudności rozwojowe mogą być wytłumaczeniem dla pozostawania dłużej w domu. Odpowiedź jestem/nie jestem na to gotowa, nikogo nie interesuje.
Oczywiście matka, która ma poczucie, że wraca do pracy za wcześnie na ogół jakoś sobie z tą sytuacją, stresem i żalem poradzi. Matki tak już mają, że ogarniają.
A co, jeśli jednak zostanę w domu?
Zastanówmy się jednak co stanie się z tą „siedzącą” w domu?
Czy faktycznie wypadnie z obiegu i zostanie jej już tylko najpodlejsza posada, a i tą przyjmie z radością? A może kilkuletni brak aktywności zawodowej oznacza bezrobocie do końca życia?
Otóż niekoniecznie, oczywiście pod warunkiem, że decyzję podjęła sama. Nie mąż, teściowa lub szef, który nie chciał jej przyjąć z powrotem. W takim wypadku może odczuwać satysfakcję z dobrze wypełnionego obowiązku oraz postępowania w zgodzie z samą sobą.
Z moich obserwacji wynika, że często ten czas przygotowania się do pracy kobiety wykorzystują na jakiś rodzaj regeneracji sił. Zastanowienie się nad tym, co naprawdę chcą robić w przyszłości – pamiętajmy, że 35 latka wracająca na rynek ma nadal ponad 30 lat do przepracowania!
Nauczenie się nowych rzeczy i niekiedy – obranie zupełnie odmiennej drogi zawodowej. To wszystko po to, by potem ze zdwojoną energią rzucić się w wir nowego życia.
Czy to się uda?
Może oczywiście się zdarzyć, że nie uda się szybka ścieżka – podejmuję decyzję, szukam pracy i zaraz znajduję. Tak jak wspomniana wyżej kobieta odkładająca macierzyństwo może poczekać na upragnioną w końcu ciążę dłużej niż jeden cykl.
Z dużym prawdopodobieństwem można założyć, że mamę, która więcej lat spędziła w domu, będzie czekał pewien wysiłek związany z odnalezieniem się na rynku pracy. Odbycie jakiś kursów czy wzięcie udziału w programach aktywizujących.
Dlatego ważne jest, by opiekując się dzieckiem dbać o swój rozwój – czytać, kształcić się, nie oddalać za bardzo od “dorosłego” życia.
Co jakiś czas zadawać sobie pytanie: czy już jestem gotowa? by nie przegapić tego momentu, który dla Ciebie jest optymalny na powrót do życia zawodowego. I nie myśleć, że koleżanka wróciła, jak dziecko miało pół roku, a sąsiadka ma dorosłe i dalej nie pracuje.
Jeśli wymagamy od ludzi nie komentowania naszych decyzji, uszanujmy też wybory innych.
Zdjęcie: Pexels.com