ZAINSPIRUJ SIĘ
Felieton Mamy: Kilka słów o postanowieniach… Noworocznych?
- Sylwia Schlegel
- 20 lutego 2025
- 3 MIN. CZYTANIA
Kiedy jest dobry czas na postanowienia?
Postanowienia… noworoczne, kto to w ogóle wymyślił? Kto uznał, że styczeń jest najlepszym momentem na zmiany? Styczeń, który wita nas mrokiem i chłodem, który jest często szary, ponury, w którym od godziny 16 jest ciemno… Wiem, wiem. Nie każda z Was zgodzi się z tym moim wybuchem, ale po kolei. Wyobraź sobie tę sytuację. Jestem mamą 2,5 latków, studiuję zaocznie i pracuję. Przychodzi grudzień, a z nim cała magia świąt. Dzieciaki chore, wiadomo, ale na szczęście na święta wyjeżdżamy do rodziców, więc machnęłam ręką na brak magii w domu i nieposprzątane mieszkanie. Mijają święta i BUM! Wszyscy wkoło zaczynają mówić o nowym roku, nowym starcie, postanowieniach, wyzwaniach, szansach, okazjach, zajawkach.
Jak zrealizować noworoczne postanowienia?
Nowy rok, nowy start?
Złapałam ten vibe, uwierzyłam, że mogę zawalczyć o zmiany. Bo wiadomo, lista postanowień jest rozpisana i tak naprawdę tylko przechodzi z roku na rok, czekając aż w końcu ją zrealizuję. Jednak w tym roku powiało nowością. Poza standardową pozycją: będę się więcej ruszać i lepiej jeść, w tym roku dopisałam – pobudzę swoją kreatywność. A żeby to zrobić, pojawił się szereg aktywności, które należałoby wykonywać.
Początek stycznia jest jeszcze takim stanem przejściowym, trwa się trochę w zawieszeniu, między świętami a zwyczajnym życiem. Jeszcze wtedy myślałam, że jestem na dobrej drodze do realizacji postanowień… Aż tu nagle, po 6-stym… ciach! Dzieciaki po kilku dniach z przedszkola przyniosły wirusy, infekując przy okazji całą rodzinę i zmieniając dom w szpital, albo co najmniej przychodnię, którą swoją drogą i tak odwiedzaliśmy co dwa dni… ciach!
Trzy weekendy na uczelni… ciach!
Rosnące sterty prania i kłębki kurzu czyhające w każdym kącie domu… ciach! Wyszarpywanie czasu na pracę, gdzieś pomiędzy inhalacją, bajką i jedzeniem… ciach! Nie wiedzieć kiedy, robi się 21. Może nie jest to zła pora na rozwój i realizację postanowień. Tylko jak to zrobić, kiedy w głowie dudni, a oczy kleją się już ze zmęczenia? Ha! Ale to przecież nie koniec dnia i obowiązków, to tylko dzieci poszły spać… Teraz rozumiesz o co mi chodzi? Ciągle, niezmiennie, daje się nabierać na to, że rozciągnę dobę i że starczy mi sił na więcej.
Po co Ci o tym piszę? Bo może masz podobnie, może i Tobie styczeń przyniósł rozczarowanie? Jednak ja zmieniłam perspektywę. Wszystko w życiu ma miejsce i czas, tylko musimy pamiętać, że każda z nas ma to życie… inne. Inne wyzwania i obowiązki, inne sytuacje życiowe. Inne pragnienia i potrzeby. Łatwo jest się dać wciągnąć w ten wir powinności związanych z nowym rokiem. Wszak atakuje nas to z każdej strony – reklamy, social media, znajomi. Dajmy sobie przestrzeń na realną ocenę sytuacji.
Postanowienia nie powinny być przykrym obowiązkiem, balastem
Ta zmiana ma nas wznosić i budować. Dawać pewność, że działamy w zgodzie ze sobą i na własnych zasadach. Czy to jest przepis na sukces? Być może. Teraz odpuszczam, ale kiedy pojawi się TEN czas, nie będę się oglądać na to, czy jest styczeń czy połowa sierpnia. Po prostu będę działać. I tego życzę też Tobie!