ZAINSPIRUJ SIĘ
W naszym społeczeństwie, mimo wielu przemian społeczno-kulturowych, feministycznych zacietrzewień i genderowskich rewizji ról płciowych i rodzajowych, bardzo mocno, wczepiony pazurami naszych praprababek, tkwi etos Matki Polki.
Dla Wzorcowej Matki dzieci są priorytetem i dobrem najwyższym, nawet jeśli to dobro oznacza rezygnację z siebie
i jakiejkolwiek innej tożsamości, niż tożsamość macierzyńska.
To z jednej strony. Z drugiej mamy nieubłagane realia socjalne, które, o ile kobieta jest zatrudniona na tzw. etacie
i zachodzi w ciążę, „wymuszają” na niej powrót do pracy po 22 tygodniach od porodu, czyli dokładnie wtedy, gdy do dziecięcej diety wprowadza się powoli produkty inne, niż mleko matki. To niewątpliwie ułatwia pozostawienie maleństwa, ale na ogół to jedyna pociecha dla tej mamy, która do pracy powrócić nie chce.
Czy jestem dobrą mamą? Macierzyństwo a wyrzuty sumienia
Mała rewolucja
Bez względu jednak na to czy powrót do pracy jest upragnionym „powrotem do dorosłego życia”, czy też mama traktuje ten fakt jak zło konieczne, to sytuacja ta zawsze oznacza małą rewolucję – organizacyjną i emocjonalną. Nawet jeśli mama
o niczym innym nie marzy, jak tylko o wyrwaniu się na chwilę z krainy pieluch, to powrót do pracy, pozostawienie dziecka pod czyjąś opieką, jest dla niej trudne emocjonalnie. Z jednej strony wiąże się z oddaniem części kontroli nad dzieckiem, z drugiej – z koniecznością zaufania osobie, która zostanie z dzieckiem; zaufania, że będzie ono bezpieczne
i zaopiekowane w najlepszy dla niego sposób. Sytuacja jest też po prostu trudna ze względu na kilkugodzinne rozstanie, dotkliwą rozłąkę.
Jeśli opiekę podczas nieobecności kobiety przejmuje partner, to poprzeczka bywa stawiana mu tak wysoko, że nie jest
w stanie sprostać wygórowanym oczekiwaniom. Z czasem może okazać się jednak, że sytuacja sprzyja pewnej „grze” małżeńskiej, która polega na udowadnianiu – nierzadko sobie nawzajem – że „ktoś czegoś nie potrafi”. Klimat roszczeń, wygórowanych wymagań i niezadowolenia z podziału obowiązków wobec dziecka, może generować trudności i konflikty
w małżeństwie. Jeżeli dodatkowo mąż nie czuje się pewnie w roli taty, to powrót żony do pracy może w nim także budzić rosnący zawód i rozczarowanie. Prawdopodobieństwo takich odczuć rośnie, gdy mężczyzna jest przywiązany do tradycyjnego modelu, w którym to kobieta zajmuje się domem i dziećmi. Może stanowić zarzewie kłótni i konfliktów.
Dla uniknięcia nieporozumień niezwykle ważne jest zaufanie partnerowi lub innej osobie, której powierzamy opiekę nad dzieckiem. Nie można bać się rozmowy o swoich lękach i ograniczeniach. Jednym z nich jest przekonanie, że „nikt nie zrobi tego tak dobrze jak JA”. Od tego już tylko krok do podpuchniętych oczu, przemęczenia, rozdrażnienia i ostatecznie także niezadowolenia, nie tylko z bliźnich, ale i z siebie.
Inaczej nie znaczy gorzej
Dla dziecka bardzo ważne jest doświadczanie różnic w kontakcie z obojgiem rodziców. Mama jest delikatna, inaczej trzyma i podnosi dziecko, inaczej pachnie i stanowi dla dziecka obietnicę innych wrażeń. Tata ma mocny uchwyt, pewnie trzyma nawet w jednej wielkiej dłoni, a spanie na jego klatce piersiowej jest dla dziecka bardzo przyjemnym doświadczeniem. Różnice rozwijają. Nawet jeśli tata karmi dziecko tak, że wszystko wokół jest brudne, to też jest to ważne, bo prawdopodobnie dziecko doświadcza wtedy nieco innej przestrzeni dla siebie i swojej ekspresji.
Trudność w akceptowaniu różnic dotyczących dziecka zazwyczaj ma swój początek na długo przed jego pojawieniem się na świecie, tyle że dotyka innych aspektów wspólnego życia. Warto mieć świadomość, że czasem właśnie tolerancja wobec „inności” partnera, szacunek wobec jego odmienności, pozwalają znacznie zredukować stresy pojawiające się na różnych etapach rozwoju dziecka. Powrót mamy do pracy – chciany czy nie wymuszony realiami życia, z konieczności czy z wyboru, jest niewątpliwie momentem trudnym i wymaga wysiłku obojga partnerów.
Jestem mamą i chcę wrócić do pracy. Czy ktoś mnie zatrudni?
Ideałem jest sytuacja, gdy kobieta może decydować sama, kiedy podejmie ponownie aktywność zawodową, gdy jej decyzja jest dyktowana jej potrzebami i dobrem dziecka, nie zaś koniecznością łatania domowego budżetu. To oczywiste, że są kobiety, które do pracy wracają z potrzeby własnej, jak i te, które najchętniej zostałyby w domu z maluchem, ale na taki komfort pozwolić sobie nie mogą. Są także takie, które potrzebują mieć swój obszar pasji i realizowania się w życiu zawodowym, który nie ma, bo mieć nie musi, wymiaru finansowego.
Każda kobieta ma nieco inne potrzeby. Jedna potrzebuje „odchować” dziecko, przebywając z nim non-stop do drugiego roku życia. Inna potrzebuje w tym czasie mieć także przestrzeń dla siebie, by nie zwariować, by się realizować. Pozwala jej to być dobrą mamą, bo, będąc sfrustrowaną kobietą, niewiele ma do zaoferowania swej pociesze.
Słowem, są kobiety, które, realizując się w macierzyństwie, czują się spełnione i takie, które z czasem potrzebują czegoś dla siebie, innej aktywności, często związanej z wymiarem niezależności finansowej od partnera, poczucia sprawstwa i zdrowej odrębności.
32 rzeczy, które zrobisz tylko dlatego, że jesteś mamą
Przepis na sukces
Czy jest istnieje jakiś uniwersalny przepis na sukces, którego miarą jest szczęście mamy i uśmiech na buzi lepkiej od kaszki? Wydaje się, że jakaś bazowa wierność sobie jest tutaj gwarantem zdrowia. Próba dopasowania się, będzie za każdym razem gwałtem na samej sobie – czy pójdziemy do pracy, bo tak jest na czasie, modnie, bo to czyni z nas nowoczesne kobiety, choć tak naprawdę dobrze nam w domu, czy zostaniemy w czterech ścianach, bo tak od pokoleń robiły nasze babki, choć dusza się wyrywa… Za każdym razem, kiedy nie będzie to nasz „autorski program” na macierzyństwo, trudno będzie o satysfakcję i poczucie spełnienia. A przepisów na dobre i zdrowe macierzyństwo jest tyle, ile wsłuchujących się w siebie i dziecko mam.
Zdjęcie: Pexels