ZAINSPIRUJ SIĘ
Jak nie zapomnieć o sobie? Izolacja oczami mamy 2 dzieci
- Natalia Gozdowska
- 20 marca 2020
- 6 MIN. CZYTANIA
Uważaj o czym marzysz
Jeszcze na początku ubiegłego tygodnia nie zdawaliśmy sobie sprawy jak, w przeciągu zaledwie paru dni może zmienić się otaczający nas świat. Niemożliwe staje się możliwym. Walczyliśmy przez ostatnie lata o pracę zdalną? Okazuje się, że całe biura mogą w ten sposób pracować. Więcej czasu z bliskimi? Proszę bardzo. Domowe nauczanie? Wszyscy się do tego przyzwyczajamy… No właśnie. Ostatnio przypomniało mi się takie powiedzenie “Uważaj o czym marzysz, bo możesz to dostać”. I chyba nie jest dobrze, jak wszystkie nasze marzenia spełniają się bardziej niż tego byśmy chcieli.

Emocjonalna huśtawka
Na początku była informacja, że zamknięte zostaną szkoły i przedszkola. Jeszcze tego dnia miałam chwilę dla siebie. Popracowałam w ciszy, zajrzałam do kawiarni, rozmawiałam przez telefon o naszym nowym projekcie #Mother Empower, którego głównym założeniem były przecież spotkania, interakcja, budowanie relacji. Wtedy jeszcze rynek pracy był rynkiem pracownika, przed nami były szkolenia stacjonarne i konferencje, pomysły na oferty, czekanie na ciekawą, aktywną wiosnę.

Mój ostatni tydzień to emocjonalna huśtawka. Przez ostatnie miesiące informacje o koronawirusie wydawały się “nie moje”. Oczywiście, zdawałam sobie sprawę z zagrożenia, ale nie miałam poczucia, że to mnie bezpośrednio dotyka. Śmialiśmy się, że dzieci nauczą się myć ręce, że wszyscy będziemy w efekcie zdrowsi. Każdego dnia jednak docierały kolejne wiadomości, ekspertyzy, opinie… Gdy jechałam samochodem i usłyszałam w radiu “Mamy pierwszy przypadek w Polsce”, nie pomyślałam, że już za parę dni to jedno zdanie wywróci moje życie do góry nogami.
Przeczytaj także: Czas tylko dla siebie?Czy to możliwe?
Następnego dnia świat się wyłączył.
Następnego dnia nasz dom był pełny, a moja rodzina zaczęła się uczyć być tylko ze sobą.
Dwa dni później, gdy sobie to wszystko uświadomiłam, mój organizm odmówił posłuszeństwa. Nie mogłam się ruszać, nie chciałam wstać z łóżka, mój umysł nie mógł zrozumieć, że wszystkie spotkania, plany, wizyty z przyszłego tygodnia po prostu się nie odbędą. Przeraziła mnie perspektywa bycia non stop z dziećmi. Przecież oni się ciągle kłócą. Do tego szkoła – nie dawaliśmy sobie dotychczas rady z opanowaniem 3-latka i zadbaniem o naukę starszego syna, który ma problemy ze skupieniem się i potrzebuje wsparcia w nauce. I w tym wszystkim mąż pracujący z drugiego pokoju. Miałam ochotę krzyczeć, płakać. Byłam zła na wszystkich…
Teraz wszystko się stabilizuje. Jest plan, szukamy siebie w tej nowej, szalonej “normalności”.

Mam wzloty i upadki. Wiem, że damy radę, że może to wszystko pozwoli nam inaczej spojrzeć na nasze życie i relacje. Bywają jednak chwile, kiedy mam ochotę po prostu uciec.
Kobiety w nowej rzeczywistości
Myślę o nas, o kobietach, w tej niespodziewanej rzeczywistości. Mam wrażenie, że zniknęłyśmy, że kolejny raz musimy się poświęcić, by zadbać o bezpieczeństwo i stabilizację. Nie twierdzę, że nasi mężowie czy partnerzy nie angażują się. Wierzę, że partnerstwo jest ważne i wiem, że wiele z nas go doświadcza.
Rozmawiam jednak z koleżankami, które mają dzieci i pracują zdalnie. Wstają o 5.00 rano albo włączają komputer w nocy. W dzień gotują obiady, myślą o tym jak uatrakcyjnić lekcje w domu przeglądając dziesiątki linków, które proponują nam social media. Odbywają spotkania on-line ze swoimi maluchami na kolanach.
Moje bezdzietne przyjaciółki, zatrudnione w korporacjach, zatopione są w pracy, realizując niezliczone pomysły szefów, którzy szukają sposobów na to, jak ten kryzys przekuć w sukces, jak udowodnić, że można nie zwalniać, nie zatrzymywać się – choć świat mówi nam stop.
Te z nas, które mają własną działalność, szukają sposobów, by przetrwać. Restauracje, kluby fitness, salony kosmetyczne, chwilowo zniknęły z mapy potrzeb klientów…
Jak nie zapomnieć o sobie
Jak w tym wszystkim zadbać o to, by mieć przestrzeń dla siebie? Jak myśleć o swoich potrzebach, uczuciach, o swoim ciele – zmęczeniu, bólu, złości? Docierać do tego, co naprawdę jest przyczyną lęku. Nie dać się przytłoczyć strumieniowi informacji z social mediów, które, siłą rzeczy, stały się teraz naszym łącznikiem ze światem?
Polecam Wam książkę “Czując. Rozmowy o emocjach”, w której Agnieszka Jucewicz rozmawia między innymi z Danutą Golec o złości. W wywiadzie pada bardzo bliskie mi pytanie „Co można zrobić, kiedy żyje się w okolicznościach, w których często doświadcza się złości i braku wpływu?”. Odpowiedź jest prosta, choć wiem, że trudna do wykonania. Warto dbać o higienę psychiczną, szukać momentów w trakcie dnia, w których neutralizujemy nasze pobudzenie.
Pomyślcie więc o tym, co Wam pomaga. Spacer? Kąpiel? Medytacja lub modlitwa? Znajdźcie na to chwilę czasu. Spotkajcie się ze sobą. Wierzę, że nie musimy poświęcać się – raczej koniecznością jest naprawdę “być”.
Zachęcam Was do codziennych praktyk, wspomagających uważność i wyciszenie, które można robić w trakcie dnia, bez poświęcania im dużej ilości czasu:
- Podczas prysznica czy mycia rąk wsłuchajcie się w odgłos spływającej wody. Jeśli coś Was rozproszy, postarajcie się powrócić do tego dźwięku, zauważyć go.
- Słuchajcie jak najczęściej dźwięków, płynących z otoczenia. Możecie zamknąć oczy, jeśli jest to możliwe i postarać się je w myślach oddzielać i nazywać. To ćwiczenie jest też idealne przed snem, szczególnie gdy nie przychodzi on od razu.
- Gdy pijecie wodę, herbatę czy kawę, przerwijcie na chwilę i poczujcie swoje palce, które obejmują kubek. Pomyślcie, jaką ma temperaturę, jaki jest kształt naczynia.
- Zastanówcie się, kiedy towarzyszy Wam grawitacja. Bądźcie świadome tego, jak Wasze podeszwy stóp naciskają na podłoże, jak zachowuje się ciało, gdy zmieniacie jego pozycję.
Pamiętajcie też o tym, by korzystać z bliskości, bo to ogromny zasób, którego żadna pandemia nam nie odbierze – przytulcie się do męża, partnera, zadzwońcie do przyjaciółki czy rodziców. Sytuacja izolacji sprzyja zamykaniu się i generowaniu w głowie niekoniecznie prawdziwych scenariuszy. Bliskość neutralizuje lęk i złość. Warto więc pamiętać o tym, by czerpać z tych, którzy są dla nas ważni.
Zdjęcia: prywatne archiwum Natalii