ZAINSPIRUJ SIĘ
Geny a odporność
Odkąd pamiętam, każda rozmowa o zdrowiu była kwitowana „On tak choruje po mamie” lub też „To końskie zdrowie to ona ma po babci”. Przez wiele lat uważano, że tendencję do częstego chorowania otrzymuje się razem z genami i budowanie odporności różnymi środkami niewiele daje.
Aktualnie lekarze przekonują, że większy wpływ na odporność ma środowisko niż geny, dlatego możemy przejść dalej i szukać złotego środka na zdrowie.
Przeczytaj także: Jak sprawić, aby dziecko zdrowo jadło? – rozmowa z Katarzyną Błażejewską-Stuhr
Mleczne wsparcie
Wielu rodziców mocno się oburza słysząc, że karmienie piersią wspomaga odporność u dzieci. Faktów jednak nie oszukamy, wraz z mlekiem matki dziecko dostaje przeciwciała, które chronią jego organizm.
Gdy mama choruje i karmi piersią, to wytwarza swoistą szczepionkę, która chroni maluszka przed chorobą, którą przechodzi. Wpływ na jakość pokarmu ma zdrowa dieta mamy. Jeżeli kobieta będzie się dobrze odżywiać, to mleko będzie bardziej wartościowe.
„Karmiłam długo, dlaczego więc dziecko teraz choruje?” może zapytać, każda z Was. Pytanie nie jest bez sensu. O ile w czasie karmienia piersią można mówić o ochronie przed chorobami, o tyle po jego zakończeniu dziecko jest zaopatrzone w pewne podstawy, ale mały organizm musi sam wytwarzać przeciwciała i zwalczać choroby, inaczej wszystko byłoby zbyt proste, prawda?
Naturalne metody
Duże znaczenie dla układu odpornościowego ma tryb życia, a w tym przypadku naszego dziecka. Zdrowa dieta, zdrowe zęby, dbanie o higienę, dużo ruchu, szczególnie na świeżym powietrzu, nieprzegrzewanie, właściwa temperatura w pomieszczeniu, w którym śpi dziecko. To takie podstawy, o których trzeba mówić i przypominać, bo niestety rodzice często o nich zapominają.
Bardzo często słyszę o dzieciach, które wypijają hektolitry preparatów, a już wczesną jesienią są ubrane jak na ciężką zimę, albo spędzają wolny czas przed telewizorem zamiast na podwórku.
Mam świadomość, że bardzo ciężko trafić na dobrą pogodę, a przez większość roku dokucza smog, który szkodzi w równym, jeśli nie w większym stopniu co zaniedbanie podstaw. Można jednak pójść na basen, albo zapisać dziecko na zajęcia sportowe, by mogło zaznać ruchu choćby w zamkniętym pomieszczeniu.
Warto też przemyśleć kwestię zakupu oczyszczacza i nawilżacza powietrza, by nawilżać śluzówkę i zapewnić jak najlepsze warunki do zdrowego oddychania w domu.
Zatrzymując się przy naturalnych środkach pamiętajmy, że możemy korzystać z darów natury, na co dzień jeść warzywa, owoce, a przy pierwszych objawach choroby czosnek, miód, czy domowej roboty syropy np. z lipy lub czarnego bzu. Polecany jest też olej z czarnuszki, ponoć pity codziennie w niewielkiej ilości potrafi zdziałać dużo dobrego.
Przeczytaj także: Uczta dla maluszka – zdrowe odżywianie od najmłodszych lat
Preparaty witaminowe
Bardzo często na hasło „wspomaganie odporności” rodzice w pierwszej kolejności myślą o magicznych syropkach, które zapewnią absolutne zdrowie ich dzieciom. Zdradzę Wam pewien sekret – nic takiego nie istnieje, raczej nie zostało jeszcze wymyślone, bądź wprowadzone do sprzedaży.
Można za to kupić całą masę leków i witamin, w różnych postaciach, które będą wspierały odporność dziecka. Są to między innymi witamina D, witamina C, preparaty z cynkiem, tran, preparaty multiwitaminowe. Możemy je znaleźć pod postacią syropów, żelek, kropelek, tabletek, lizaków i proszków do rozpuszczania w wodzie.
Nie jestem jednak zwolenniczką przyjmowania żadnych środków tego typu bez wcześniejszego ustalenia z lekarzem lub przynajmniej z farmaceutą. Zawsze wolę się upewnić jakich witamin moim dzieciom brakuje, jakich składników nie powinny przyjmować oraz który produkt ma odpowiedni skład.
Możemy skorzystać również z droższych środków takich jak: Colostrum, czyli siarę krowią w postaci leku, Entitis, czyli lek, który ma przeciwdziałać nawrotom infekcji nosa, uszu lub gardła, lub Ismigen, Broncho vaxom albo Ribomunyl, które są doustnymi szczepionkami uodparniającymi.
W tym przypadku głosy o skuteczności są podzielone. Znam osoby, które zachwalają, gdyż zauważyły poprawę odporności na choroby u swoich dzieci. Słyszałam też opinię, że te środki nie pomogły wcale.
Zdrowy … rozsądek
Odporność u dziecka możemy podnieść także, gdy będziemy unikać pewnych rzeczy. Podstawą na tej liście są cukier, niezdrowe przekąski i fast food’y, ale warto również wspomnieć o negatywnym wpływie antybiotyków na organizm.
Każde leczenie antybiotykiem obniża odporność organizmu na minimum kilka tygodni. Nie zamierzam podważać wiedzy lekarskiej i odwodzić każdego od przyjmowania leków, jednak zachęcam do rozmowy z lekarzem, czy są metody leczenia, które pozwolą uniknąć przyjmowania tego inwazyjnego środka.
Jeśli antybiotyk jest niezbędny, to przez cały okres zażywania i pewien czas po, należy przyjmować probiotyki oraz odczekać w domu minimum tydzień po zakończeniu leczenia.
Czas na chorowanie
Nigdy, ale to przenigdy nie powinno się wysyłać chorego dziecka do przedszkola. Jeśli widzisz, że Twoje dziecko czuje się gorzej niż zwykle, wygląda słabo (kto jak kto, ale mama zna swoje dziecko doskonale i od razu zauważa, że coś jest nie tak), to zostaw je w domu.
Wierz mi, że większość chorób i infekcji jakie przechodzi dziecko to wynik przebywania z innymi chorymi dziećmi.
Obecność w pracy jest bardzo ważna, gonią nas terminy, wszystko wali się na głowę, ale dziecko, które zaczyna chorować wcale nie wyzdrowieje w przedszkolu. Może mu się pogorszyć, a dodatkowo zarazi inne dzieci, których rodzice będą musieli się zmierzyć z podobnymi problemami.
Przeczytaj także: Presja idealnego macierzyństwa – jak z nią żyć?
Hartowanie
Możemy mieć oczywiście nadzieję, że nasze dziecko będzie niechorującym szczęśliwcem, ale możemy też wspomagać go o każdej porze roku, choćby takimi sposobami jak hartowanie. Pozwólmy dzieciom wyjść na spacer w deszczu, pilnując, aby nie przemokły, czy zimą wyjść na mróz. Latem pozwalajmy kąpać się w rzece i biegać boso. Niech ich organizm Twojego dziecka sprawdzi się w każdych warunkach.
W zasadzie można powiedzieć, że nie da się znaleźć złotego środka, idealnej metody, by zbudować odporność u naszych pociech. Możemy korzystać z dostępnych metod, stosować się do podstawowych zaleceń, jednak nie mamy pewności, czy nasze starania dadzą wymarzony skutek.
Nie mamy bezpośredniego wpływu na poprawę środowiska (choć bezwzględnie musimy robić maksimum, by o nie dbać!), nie powstrzymamy epidemii w przedszkolu ani szkole.
Zdjęcie: Storyblocks.com