ZAINSPIRUJ SIĘ
Jakie rady dałabyś sobie przed pandemią? O co byś zadbała?
- Karolina Wojtaś
- 21 sierpnia 2020
- 5 MIN. CZYTANIA
1.Rób regularne badania
Kiedy nastała epidemia, z jednej strony włączono (w końcu!) w przychodniach niezwykle przydatne teleporady, z drugiej – skorzystanie z pewnych form pomocy lekarskiej nagle stało się o wiele trudniejsze i bardziej niebezpieczne.
Zawsze wydawało mi się, że cytologia, USG piersi czy jakiekolwiek inne badania to coś, do czego mam dostęp zawsze – oczywiście ze świadomością, że na wizytę trzeba czasem trochę poczekać. Kiedy nadeszła pandemia, z przerażeniem odkryłam, że to przekonanie mnie zgubiło.
Przykład? Od wielu miesięcy obiecywałam sobie, że zrobię badanie ginekologiczne i cytologię. Nagle wszyscy znaleźliśmy się w izolacji i okazało się, że przychodnia jest miejscem, którego dla własnego dobra lepiej unikać, a i lekarze mają raczej co innego do roboty. Oczywiście w popłochu sprawdziłam, kiedy ostatnio byłam u ginekologa – minął nie „maks rok”, jak mi się wydawało, ale już prawie 2,5 roku. To sprawiło, że nagle poczułam zagrożenie – bo co, jeśli coś mi jest, a teraz NIE MOGĘ tego sprawdzić?
Moja rada dla siebie: rób, do cholery, te badania. Zapisz sobie je w kalendarzu i chodź grzecznie co rok. Bo kiedyś może się okazać, że nie masz już takiej możliwości.
Przeczytaj także: Tata ma głos, czyli jak pandemię koronawirusa przeżywają ojcowie?
2. Postaraj się o pracę zdalną
Nie każdemu służy praca zdalna. Wielu moich przyjaciół bardzie męczyło się w tym nowym układzie – tęsknili za atmosferą biura czy innego miejsca pracy, możliwością opuszczenia mieszkania, codziennymi kontaktami z ludźmi innymi niż domownicy. Dla mnie jednak praca zdalna okazała się błogosławieństwem – wygodnym rozwiązaniem, dzięki którym mogłam poczuć się lepszą mamą i bardziej obecną żoną.
Dlatego powiedziałabym sobie: „to nic strasznego, poradzisz sobie, spróbuj!”
3. Odkładaj pieniądze
Skoro o pracy mowa… Przed pandemią miałam trochę zaskórniaków. Kiedy jednak zrobił się ten cały koronawirusowy szaszor, a świat stanął na głowie, uświadomiłam sobie, że jest tego za mało. Nagle przypomniały mi się też wszystkie porady speców od domowego budżetu, którzy podkreślali, jak ważne jest posiadanie „poduszki finansowej”.
Z ogromnym bólem obserwowałam, jak moi znajomi i bliscy tracili źródła utrzymania z dnia na dzień. Część z nich nie miała żadnych oszczędności, przez co zasypiali z duszą na ramieniu i potężnym nerwobólem żołądka. Myślę, że i oni się czegoś nauczyli. Warto odkładać. Nie muszą być to ogromne kwoty – ważne, żeby mieć świadomość, że „czarna godzina” zawsze może nadejść i wtedy przyda się choć wielokrotność kilku wypłat.
Przeczytaj także: Jak się nie dać czarnym myślom?
4. Spotykaj się z bliskimi
Nie prowadzę i nie chcę prowadzić tzw. „otwartego domu” – nie jestem takim typem. Nie bywam kilka razy w tygodniu u znajomych czy bliskich. Lubię samotność, dużo pracuję i, niestety, często zdarza się, że kogoś trochę zaniedbuję.
Koronawirus uświadomił mi jednak, że wcale nie jestem aż taka twarda i introwertyczna. Tak bardzo zatęskniłam za szorstkim policzkiem i zapachem wody po goleniu mojego ojca! Tak bardzo zaczęło mi brakować spotkania z przyjaciółką i możliwości pogłaskania jej po plecach, gdy jest jej źle.
Nagle dotarło do mnie, że za rzadko odwiedzam swoją babcię – a przecież ma już 88 lat. Nie trzeba być geniuszem, żeby domyślić się, że nasz wspólny czas nie będzie trwał już nie wiadomo jak długo.
Nie chcę żałować, że nie znalazłam czasu dla kogoś, kogo kocham – dlatego sobie sprzed pandemii powiedziałabym: „Odłóż dziś tę pracę na chwilę, jedź do babci, a potem odwiedź ojca”.
5. Gotuj na zapas
Kiedy ludzie zaczęli gorączkowo wykupywać mięso ze sklepów (oraz – ze wciąż nieznanych mi powodów – papier toaletowy), uświadomiłam sobie, że nie mam żadnych zapasów. Nie mrożę mięsa jak moja mama, nie trzymam weków jak moja babcia.
Co ze mnie za gospodyni? Nie, nadal nie mam zamiaru kupować 10 kg mąki i 20 kg cukru. Ale teraz mrożę już dania: zawsze ugotuję trochę większą porcję i coś odkładam. Bo kiedyś może pojawić się kolejna epidemia – co, jeśli wtedy zamkną sklepy, a ja nie będę miała czego podać rodzinie?
Pandemia to koszmar. Niektórym odebrała życie. Wielu – dochody i spokój. Innym możliwość pożegnania się ze zmarłymi bliskimi. Dla jeszcze innych oznaczał ogromne problemy z kontynuowaniem wcześniej rozpoczętego leczenia. Życzę sobie i wszystkim, aby taka sytuacja już nigdy nie miała miejsca. Jednocześnie jednak to wszystko czegoś nas nauczyło – a przynajmniej mnie. A Ciebie? Jakie rady dałabyś sobie w 2020 roku?
Przeczytaj także: 7 kroków do zbudowania pewności siebie
Zdjęcie: 123 rf