ZAINSPIRUJ SIĘ
Nie idź do pracy – co wymyślili Szwajcarzy?
- Listy do Redakcji
- 19 czerwca 2015
- 4 MIN. CZYTANIA
W Szwajcarii można rozpocząć działalność gospodarczą na próbę, bez rejestrowania działalności. A matki powinny siedzieć w domu, bo pójście do pracy im się nie opłaca - o życiu na emigracji napisała do nas Paulina, mama małego Oliwiera, która prawie rok temu wyjechała z Polski.
Matka powinna siedzieć w domu
Mamom, które chcą pracować jest dość ciężko. Generalnie zasada jest tu taka, że matka powinna siedzieć z dziećmi w domu – i tyle w temacie. Oczywiście nikt o tym głośno nie powie ani nie jest to nigdzie zapisane, jednak przepisy podatkowe oraz system edukacyjny narzucają taki model rodzinny. Im więcej dzieci, tym mniejsze podatki, a gdy żona idzie do pracy podatki wzrastają – takie są przepisy i koniec. Ponadto dzieci w szkole czy przedszkolu codziennie mają godzinną przerwę na lunch, w czasie której należy dziecko ze szkoły odebrać, a potem odprowadzić ponownie na dalsze zajęcia. Nie ma czegoś takiego jak stołówka czy świetlica – obiad to tak ważny posiłek w ciągu dnia, że rodzina powinna go jeść razem!
Pozostaje zatem cząstkowy etat, zatrudnienie niani albo porzucenie pracy. Każdy kto żyje poniżej minimum socjalnego ma prawo do pomocy społecznej – jednak takich przypadków w moim najbliższym otoczeniu nie ma. Jedna osoba w rodzinie jest w stanie zarobić tyle, by utrzymać mieszkanie i domowników.
Firma na próbę?
W przypadku prowadzenia jednoosobowej działalności państwo proponuje spore ułatwienia. Właściciel nie musi np. rejestrować firmy w rejestrze handlowym jeśli roczny obrót jest mniejszy niż 100 000CHF. Mam nadzieję, że niebawem będę mogła wszystkie te kwestie przetestować na sobie.
To oznacza, że mogę działać na małą skalę bez zakładania działalności. Czyli np. na rozkręcenie biznesu z rękodziełem czy innym zajęciem z nienormowanym czasem pracy mamy sporo czasu i jeśli się nie uda w zasadzie nic się nie traci.
O sobie
Jestem zwyczajną dziewczyną ze wsi 🙂 Za młodu oczywiście ciągnęło mnie do miasta, więc już w liceum przeniosłam się do Bydgoszczy, potem zaczęłam studia i tak w mieście zostałam. Moje życie to pasmo przypadków; nigdy nie lubiłam geografii a potem ją studiowałam i pracowałam w biurze podróży. Ślubny stanął na mojej drodze też przypadkiem ale to bardzo długa historia. Na studiach wyszłam za mąż i urodziłam syna. W związku z Jego perypetiami zdrowotnymi zrezygnowałam z pracy i stałam się 100-procentową Panią Domu.
Szwajcaria
Nie zapomnę nigdy momentu, gdy mój mąż dostał propozycję pracy za granicą. Byliśmy w trudnej sytuacji; zarówno finansowej jak i rodzinnej. Nie wiadomo, która bardziej skomplikowana! Oczywiście mąż propozycję przyjął i tak przez półtora roku byliśmy rodziną na odległość. Na skype mąż obserwował jak Oliwier się rozwija, jak raczkuje i stawia pierwsze kroki. W końcu powiedzieliśmy sobie dość, bo pękały nam serca. Rzuciłam wszystko, mieszkanie wynajęłam i pojechałam.
Przed dzieckiem
Studiowałam, rozwijałam się, pracowałam w biurze podróży i zwiedzałam świat. Brałam udział w szkoleniach i konferencjach na uczelni. Będąc w ciąży kończyłam magisterkę, a tuż po porodzie studia podyplomowe. Z większości swojej aktywności zrezygnowałam ze względu na stan zdrowia Oliwiera. ALE nie żałuję! To mój cały świat! Dzięki niemu rozwijam swoje prawdziwe pasje: szyję, fotografuję, tworzę a od niedawna wróciłam do podróżowania 🙂
Teraz
Jestem kurą domową – całkiem niestandardową 🙂 Robię wszystko naraz; wychowuję syna, prowadzę dom, rozwijam się kreatywnie, prowadzę bloga i kilka fanpagów, o organizacji spotkania dla blogerek nie wspominając. Nie mam czasu spać 🙂
Powrót do Polski
Miałam cichą nadzieję, że wrócimy za jakiś czas. Za rok, za dwa, nooo może za pięć. Jednak dziś pogodziłam się z tym, że w momencie gdy Oliwier pójdzie do szkoły, zamkną się dla nas drogi powrotu. Nie wiem czy byśmy potrafili ponownie odnaleźć się w realiach panujących w ojczyźnie. Poszukiwania pracy i życie od 10-ego do 10-ego to już chyba nie dla mnie. Człowiek szybko przyzwyczaja się do dobrego prawda?
Lekcja emigracji
Życie za granicą nauczyło mnie, że kasa to nie wszystko. Tęskni się za znajomymi, za rodziną, własnym mieszkaniem, swoimi „kątami” i ulubionym placem zabaw. Jednak spotkałam na swej drodze ogrom uśmiechniętych i życzliwych osób różnych narodowości, zawsze pomocnych i otwartych – Polacy muszą się jeszcze dużo nauczyć! W wymiarze osobistym… cóż – jestem z mężem, a syn z ojcem, to największy plus. Nie mam jednak zbyt wiele czasu by pobyć sam na sam ze sobą; mam nadzieję, że to się zmieni gdy Oliwier pójdzie do przedszkola, a ja zacznę albo pracować u kogoś albo u siebie 🙂
Pozdrawiam,
Paulina
Zdjęcie: Archiwum prywatne autorki