ZAINSPIRUJ SIĘ
Nie bój się zmian – mówi Kasia, uczestniczka I edycji projektu Odważ się mamo
- Stasia Serwińska
- 22 września 2020
- 10 MIN. CZYTANIA
Kasia jest uczestniczką I edycji projektu pn.: Odważ się mamo i wróć z nami do pracy! Wiele lat spędziła za granicą, a wracając do Polski nie znała tutejszego rynku pracy. Kasia ma dwójkę dzieci i czuła, że chce w Polsce wrócić do aktywności zawodowej. Sprawdź jak Kasia znalazła pracę i co jej w tym pomogło. Nie bój się zmian – zainspiruj się i działaj!
Kasiu bardzo Ci dziękuję, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać! Pod koniec 2019 roku wzięłaś udział w pierwszej edycji projektu pn.: Odważ się mamo i wróć z nami do pracy! Jak to się stało, że wysłałaś swoje zgłoszenie?
Dziękuję za propozycję tej rozmowy. Parę miesięcy po moim powrocie z Wielkiej Brytanii przyjaciółka przysłała mi zaproszenie do grupy na Facebooku –Jak łączyć życie rodzinne i zawodowe? Wskazówki i wzajemne wsparcie.Od czasu do czasu sprawdzałam, co się na tej grupie dzieje. I tak w lecie 2019 pojawiła się informacja o naborze do projektu. W tym właśnie momencie byłam poniekąd na rozdrożu, bo minął rok od powrotu z wysp.
Byłam świeżo po ukończeniu studiów i nadszedł czas na szukanie pracy. Nie miałam kompletnie pojęcia co chcę robić i jak się w ogóle za to zabrać. Nigdy nie szukałam pracy w Polsce, nie wiedziałam jakie są realia, oczekiwania pracodawców i jak w ogóle rozmawiać o pieniądzach. W Anglii w ofercie masz napisane ile będziesz zarabiać. Pamiętam, że zgłoszenie wysłałam dzień przed końcem naboru.
Przeczytaj też: Szukasz pracy? Tej wiedzy będziesz potrzebować!
Jaka była Twoja reakcja kiedy dowiedziałaś się, że wchodzisz do projektu?
Szczerze, to nawet nie spodziewałam się telefonu od Was. Miałam świadomość tego, że na pewno jest wiele dziewczyn, które są w takiej samej sytuacji jak ja albo nawet jeszcze trudniejszej. Rozmowa z Tobą i Anią Łabno -Kucharską była zaskoczeniem, ale też naprawdę fajnym doświadczeniem. W momencie kiedy otworzyłam maila z wiadomością od Mamo Pracuj, że dostałam się do projektu, byłam chyba na zakupach z moim mężem i trudno było powstrzymać emocje i nie krzyczeć z radości.

Projekt trwał 3 miesiące (wrzesień-listopad 2019). Jako uczestniczka korzystałaś z warsztatów stacjonarnych, spotkań online, Kursu online Mamo Pracuj, a także indywidualnych konsultacji z naszymi ekspertkami. Który z tych elementów był dla Ciebie najbardziej pomocny i wartościowy?
Każdy z tych elementów jest ważny w procesie. Spotkania stacjonarne były czymś czego wyczekiwałam każdego tygodnia. Czasu, kiedy można było się spotkać z dziewczynami, pogadać jak minął tydzień i jaki mają pomysł na dalsze działania. Warsztaty z ekspertami otworzyły mi oczy na wiele zagadnień, o których nie miałam pojęcia, że są aż tak ważne przy szukaniu pracy. Człowiek nabrał po tych spotkaniach większej pewności do działania.
Konsultacja z Magda Seroką była chyba najbardziej trudna. Magda jest osobą, która czeka aż ty powiesz o co ci chodzi, a ona tylko zadaje pytania żeby Cię nakierować. Z materiałów online korzystałam jeszcze długo po ukończeniu kursu. Koleżanki zgłaszały się do mnie z pomocą w przygotowaniu się do rozmów o nową prace, bo jak twierdziły, ja jestem na bieżąco z tym jak to wygląda. 🙂
Przeczytaj też: Rynek pracy w trakcie i po pandemii. Możliwe scenariusze, szanse i ryzyk
Wiem też, że w projekcie poznałaś dziewczyny, z którymi macie kontakt do dzisiaj. W jaki sposób kontakt z mamami w podobnej sytuacji wpłynął na Ciebie i Twoje samopoczucie w procesie nauki, zmian, poszukiwań zawodowych?
Podczas naszej rozmowy, przed rozpoczęciem projektu mówiłam, że chciałabym poznać inne dziewczyny, które są na tym samym etapie życia co ja. Wracają po dłuższej przerwie lub chcą się przebranżowić. Wszystkie moje koleżanki, które poznałam przed wyjazdem z Polski, czyli jeszcze w czasach liceum miały już ustabilizowaną sytuację zawodową, jak i rodzinną. Tak więc liczyłam na nowe znajomości. No i trafiłam w 10!!
Imiona się przyciągają i z Kasią B. naprawdę się zżyłyśmy. Nie tylko ze względu na to, że mamy dzieciaki w podobnym wieku, ale mamy również podobne doświadczenia zawodowe, bo ona też pracowała za granicą i nigdy nie szukała pracy w Polsce. Była tak samo zielona jak ja w tym temacie. Mamy wiele wspólnych tematów do rozmów, wymiany doświadczeń i nawet pojechaliśmy razem na rodzinne wakacje.
Kontakt z innymi dziewczynami, tak różnymi pod wieloma względami, a z drugiej strony tak podobnymi, spowodował iż popatrzyłam na swoją sytuację z innej perspektywy. Każda z nich wniosła coś innego w moje życie. Jestem pełna podziwu jak sobie świetnie radzą i wiem jak dużo je to kosztuje. Ale się nie poddają i to dodaje mi siły napędowej do działania.
Super jest to, że w dalszym ciągu spotykamy się od czasu do czasu i dalej wymieniamy się doświadczeniami związanymi z nową praca i próbami balansowania w nowej rzeczywistości.
Kasiu, Twoja historia wiąże się z powrotem z zagranicy wraz z rodziną. Co było dla Ciebie najtrudniejsze w adaptacji na nowo w Polsce?
Wyjechałam w wieku 21 lat, można powiedzieć “za chłopakiem”. :). Nim się obejrzałam minęło 13 lat. Ślub i pojawiła się dwójka dzieci. W UK pracowałam w różnych miejscach. Od pubu, gdzie Szkot uczył mnie “prawdziwego” angielskiego przez różnego rodzaju sklepy, w tym 10 lat w sklepie wolnocłowym na lotnisku w Bristolu. Tam było całe nasze życie: przybrana angielska rodzina, przyjaciele, praca, studia, stabilizacja.
Jednak zawsze wiedzieliśmy, że wrócimy do Polski. Plan był na rok 2019, ale pewne koleje losu przyspieszyły naszą przeprowadzkę na lato 2018. Od początku też wiedzieliśmy, że nie chcemy od razu rzucać się w wir poszukiwania pracy, przystosowywania się do nowej rzeczywistości i wykańczania domu. Daliśmy sobie rok na spokojną adaptację do polskich realiów. Ja miałam także studia do skończenia, więc nawet było mi to na rękę.
Dzieciaki poszły do polskiego przedszkola, zawiązywali nowe przyjaźnie i uczyli się polskiego. Wydaje mi się, że takie podejście oszczędziło nam dużo stresu i nie żałowaliśmy decyzji o powrocie. Najtrudniejszą częścią adaptacji było przystosowanie naszego podejścia do życia, którego nauczyliśmy się w Anglii, do polskich realiów. Bywało i nadal czasami jest mi z tym trudno.
Przeczytaj też: Zmień się albo zgiń! Poznaj 7 kompetencji przyszłości
Jak u Ciebie wyglądał proces poszukiwania pracy? Co pomogło Ci w końcu otrzymać propozycję pracy, a ostatecznie zatrudnienie?
Jak wróciłam do Polski zastanawiałam się intensywnie, co chciałabym robić. Miałam skończone studia i kurs visual merchandisingu, ale byłam świadoma tego, że praca w sklepie jako merchandiser będzie ode mnie wymagała nieregularnych godzin pracy. Konto na Linkedin miałam już założone w języku angielskim i wiedziałam, że działa, bo w Anglii kontaktowała się ze mną rekruterka z Apple. Musiałam je jedynie przerobić na język polski i z pomocą Agnieszki dopracować szczegóły. Miałam także profil na różnych portalach i tam przeglądałam oferty. Wysłałam kilka zgłoszeń, ale niestety nikt nie odpowiedział.
Zanim przystąpiłam do projektu bałam się zaszufladkowania, że jak wróciło się z zagranicy i zna się język to automatycznie ląduje się w korpo. Dzięki Ani zmieniłam zdanie. Powiedziała mi, że mogę potraktować środowisko korporacyjne jako początek drogi. Drugą rzeczą, którą wzięłam sobie do serca było: rozmawiajcie ze znajomymi! Tak więc skontaktowałam się z koleżanką mojej siostry, która pracuje w agencji rekrutacyjnej i mówiła, żeby się do niej zgłosić, jak będę szukać pracy.
Czyli zaczęłaś działać!
Tak. Dostałam propozycję w jednej z firm zajmującej się przewozem. Praca miała polegać na procesowaniu faktur i wyliczania sumy cła do zapłacenia. Pierwszym etapem była rozmowa telefoniczna, na którą Ania pomogła mi się przygotować. Drugim było spotkanie w biurze rekrutacyjnym, a następnie w biurze firmy. W efekcie wszystkie przeszłam pomyślnie, ale nie zaakceptowałam propozycji, bo nie czułam, że to miejsce dla mnie. Poza tym okazało się, że w ofercie nie były podane ważne detale, jak na przykład dni pracy. Niestety teraz wiem, że pracodawcy nie zawsze podają wszystkie szczegóły w ofercie.
W międzyczasie w dalszym ciągu poszukiwałam. Przeglądając oferty natrafiłam na dużą ilość ofert z Campgemini. Skontaktowałam się ze znajomym, który kiedyś tam pracował, żeby podpytać o atmosferę i inne szczegóły. Z rozmowy wyszło, że już tam nie pracuje, ale w firmie gdzie pracuje jego szwagierka i gdzie on kiedyś pracował, poszukują ludzi do HR-ów. Powiedział praktycznie wszystko o firmie, na temat zarobków, kulturze pracy i innych rzeczach, których normalnie się nie dowiesz.
Ustaliliśmy, że wyślę mu moje CV, a on je sprawdzi pod kątem tego czego poszukują. I w tym przypadku był 3 – etapowy proces rekrutacji. Pierwsza rozmowa z rekruterem po polsku i angielsku, potem rozmowa z native speakerem i testy z Excela, logicznego myślenia i angielskiego, a na końcu spotkanie z managerem prowadzącym w siedzibie firmy.
Atmosfera była wspaniała, a managerka okazała się wspaniałą osobą. Tydzień po rozmowie zaoferowano mi pracę!! Właśnie mija 10 miesięcy, a ja jestem w dalszym ciągu zadowolona z decyzji.
Przeczytaj też: Jak wspierać bliską osobę, która straciła pracę?
Jak łączysz życie rodzinne z zawodowym?
Powiem szczerze, że pierwszy raz w życiu mam pracę od poniedziałku do piątku i w normalnych godzinach. Uczę się balansu w dalszym ciągu, co szczególnie było trudne w czasie kwarantanny, gdzie pracowałam zdalnie i nadal tak pracuję. Priorytetem jest weekend, który zawsze spędzamy razem, rodzinnie we czwórkę.
Jaką radę dałabyś dzisiaj dziewczynom, które są w podobnej sytuacji, w której Ty byłaś przed podjęciem pracy?
Nie bój się zmian – to podstawa! A także nie bój się prosić o pomoc. Może się okazać, że właśnie znajomy znajomego może mieć dla Ciebie pracę marzeń. Wiem, że czasami boimy się, że nie podołamy oczekiwaniom, ale życie jest po to, żeby próbować i nic nas na siłę nas nigdzie nie trzyma. Tak więc powodzenia!
Dziękuję za rozmowę!
Projekt pn.: Odważ się mamo i wróć z nami do pracy! był realizowany przy współpracy State Street Bank Polska.
Zobacz profil State Street Bank Polska w Bazie Pracodawców Przyjaznych Rodzicom i poznaj najnowsze oferty pracy!
Rozmawiała: Stasia Serwińska
Zdjęcie: prywatne archiwum Kasi.