ZAINSPIRUJ SIĘ
Niepracująca mama? Mój mąż robi karierę, a ja zapewniam mu wygodne tyły
- Kinga Pukowska
- 13 października 2022
- 5 MIN. CZYTANIA
Zderzenie marzeń z prozą życia
Kiedy młodzi, pełni ideałów i wielkich idei ludzie postanawiają założyć rodzinę, muszą zderzyć swoje wyobrażenia z prozą życia, 24 godzinną dobą i potrzebami, których istnienia nawet nie byli świadomi. Ciężko pogodzić prężnie rozwijające się kariery obojga partnerów z opieką nad gromadką dzieci oraz ogarnianiem codzienności, bez wsparcia sztabu niań, babć czy pań „od wszystkiego”.
Kult perfekcyjnej bizneswoman, matki i pani domu to wyimaginowany twór, którego istnienie w rzeczywistości jest niemożliwe. Wiele ambitnych, zaradnych i pewnych siebie młodych mam boleśnie się o tym przekonuje…
Nieoczekiwany, a może oczekiwany podział ról
Średni wiek wchodzenia w pierwszy związek małżeński to 27 lat dla kobiet, 29 dla mężczyzn. Często są to osoby z pewnym dorobkiem zawodowym, pozycją i planami na rozwój. Decyzja o powiększeniu rodziny nie jest łatwa, bo kto ma się bardziej poświęcić wychowaniu i trosce o dzieci?
Choć żyjemy w XXI wieku, mamy równouprawnienie (przynajmniej teoretycznie), a i formalnie są już nie tylko urlopy macierzyńskie, przeznaczone wyłącznie dla matki, ale rodzicielskie, aktywizujące w opiece nad dziećmi tatusiów, to trudno ukryć, że to jednak matki ulegają presji społecznego oczekiwania, że zrezygnują ze swoich ambicji dla dobra rodziny, dla dobra dziecka.
Stereotypy biorą górę
Kult mężczyzny alfa, zarabiającego na wszystkie potrzeby własnej komórki społecznej ma się dobrze, podsycany przez powtarzany jak zdarta płyta slogan „praca jest najważniejsza” (w domyśle, męska praca). Zaczyna się wcześnie, gdy młoda mama nie przesypia nocy, bo przecież młody tata musi być wyspany, gdyż rano idzie do pracy.
Matki na urlopie macierzyńskim (aż trudno uwierzyć, że tak dobrze przyjęła się taka nazwa, że opieka nad niemowlakiem to urlop!) często spotykają się z upiornym stwierdzeniem „no tak, siedzisz z dzieckiem, nic nie robisz”.
Tak nic, w rzeczy samej nic: niekończące się pory karmień, a potem przygotowywania posiłków, wydawania posiłków i sprzątania po posiłkach (zdrowo jest jeść kilka razy dziennie, małe dzieci mają małe żołądki a zatem jedzą częściej), stosy prania, które przy wszechobecnych eksperymentach potomka nigdy się nie kończą, zgarnianie rozrzuconych zabawek, noszenie w czasie kolek, katarów, ząbkowania, i wiele wiele innych. No ale przecież to nie praca…
Ciepła zupa na stole
A gdy mąż wraca zmęczony po prawdziwej pracy to przecież oczywiste, że ucieszy się z ciepłego obiadu, wypranej (a może też wyprasowanej) koszuli, czystych i ogarniętych dzieci i wygodnej kanapy….
Nie musi się martwić, kto zostanie w domu w razie choroby malucha, kto będzie bił brawo na przedstawieniu w przedszkolu, kto dopilnuje terminu szczepień, zawiezie na zajęcia dodatkowe, ugotuje, posprząta i pomoże w pracy domowej. Nie musi, za to rozwija się, skupia się na pracy, wyjeżdża, awansuje, a może czasem doceni, kto w domu zapewnia mu bezpieczne tyły?
Kilka słów o balansie
Wiele mam próbuje odnaleźć balans łącząc opiekę na dziećmi, rozwój zawodowy, troskę o dom. Wybierają elastyczne formy pracy, zostają freelancerkami, zakładają własne działalności, są wolontariuszkami, szukają swoich pasji.
Jednak niestety nadal przekaz społeczny pokutuje: nie wychodzisz rano na 8h do fabryki (korporacji/biura/kancelarii/szkoły/szpitala/innej dowolnej placówki „gdzie się naprawdę pracuje”) – nie pracujesz!
Dodatkowo matki, które wybierają więcej czasu z dziećmi, troskę o dom i rodzinę, muszą radzić sobie ze społecznym ostracyzmem: że leniwa, cała odpowiedzialność finansowa spadła na męża, wygodna (no nic tylko leży i pachnie), no i oczywiście z mitem 500+ (że niby to świadczenie sprawia, że mamy odchodzą z pracy).
Dzieci jednak szybko rosną
Odwożąc dzieci na zajęcia dodatkowe spotykam różne mamy. Także te, które zrezygnowały z pracy etatowej, aby więcej czasu poświęcić dzieciom. W niczym nie przypominają leniwych i wygodnych kobiet ze stereotypów.
To raczej troskliwe i zaangażowane kobiety, znajdujące inne drogi rozwoju niż sztywne formy zatrudnienia, ze świadomością, że czas, w którym dzieci będą ich potrzebować minie bezpowrotnie.
Nie traktują swojej roli jako poświęcenia, raczej inwestycje. Budowanie relacji z młodszym dzieckiem to jak „lokata kapitału” – z nadzieją na zwrot, gdy potomek wejdzie w nastoletniość. Tym bardziej, gdy praca drugiego rodzica związana jest z ciągłymi wyjazdami, dużym zaangażowaniem i częstą nieobecnością.
Niepracująca mama?
Dzielenie licznych ról: zawodowej, rodzinnej i domowej to często próby okupione wielkim zmęczeniem, zdenerwowaniem i zabieganiem. A gdzie w tym wszystkim jeszcze przysłowiowe 5 minut dla siebie?
Ktoś kiedyś powiedział, że życie to sztuka wyborów. A cechą inteligentnego człowieka z klasą jest umiejętność szanowania wyborów innych. Pozostaje jeszcze pytanie, czy istnieje niepracująca matka? Ale to już inna historia.
Podziel się swoim doświadczeniem!
Napisz do nas opublikujemy Twój list na portalu: kontakt@mamopracuj.pl