ZAINSPIRUJ SIĘ
Noworoczne postanowienia, które zaczęłam realizować już teraz
- Joanna Gotfryd
- 19 grudnia 2016
- 6 MIN. CZYTANIA
Plany na 2017
Znajdowanie czasu na prawdziwy odpoczynek jest jednym z moich celów na 2017 rok. Tak dużo pracowałyśmy z Agnieszką ostatnio, że inaczej po prostu się nie da. Zmęczone ciało odmawia posłuszeństwa, wiem, że wypoczęta mogę być bardziej kreatywna, pracować lepiej, bardziej produktywnie i… mniej. Ale po co czekać do nowego roku, to postanowienie, tak przyjemne, postanowiłam zacząć realizować już w 2016 roku. Co masz zrobić jutro, zrób dzisiaj.
Kierunek relaks
Jedziemy w Tatry. Nigdy nie chodziłam po górach zimą, tym bardziej z dziećmi – nie mamy sprzętu ani doświadczenia. Ale przecież kiedyś musi być ten pierwszy raz. Przecież do Doliny Chochołowskiej damy radę dojść. Żadne super umiejętności ani specjalistyczny sprzęt nie będą nam potrzebne. Rok temu (bez śniegu) dzieci doszły do Kościeliskiej, to teraz też dadzą radę.
Baza w Reymontówce
Wyjeżdżamy w piątek po pracy, szkole i przedszkolu, żeby rano bez pośpiechu ruszyć na szlak. Zatrzymujemy się w pensjonacie Reymontówka w Kościelisku, który jest idealną bazą dla rodzin z dziećmi. Przestronne pokoje rodzinne, ciepło i wygodne łóżka. Padamy zmęczeni i rano budzimy się w innej rzeczywistości.
Góry wzywają
Mapa mówi mi, że to tylko 6 km w jedną stronę, pikuś. Choć rano jest pochmurno i nie widać Giewontu z okien pensjonatu, to kiedy przyjeżdżamy na parking zza chmur wychodzi słońce. Wyszykowani jak na Biegun Północny – Marek Kamiński by się nie powstydził – wyruszamy na trasę. Na drodze (topnieje) śnieg, wszędzie jest tak bardzo biało.
Nasze płuca z trudem oddychają świeżym powietrzem. Codziennie trute przez smog, teraz nie wytrzymują takiej dawki tlenu… Idziemy spokojnym tempem, chociaż po 25 minutach zaczynają się pierwsze marudzenia – że nogi bolą (na zmianę – pięta, kostka, w kolanie, w udzie, cała noga) i „mamusiu ta trasa jest dla mnie za trudna” – mówi moja młodsza córka. To jest dziecko, które lubi jeździć w góry – ale nie dzisiaj.
Idziemy wolniej niż planowałam, jednak po śniegu jest trudniej. Nawet mąż marudzi, że na pewno nie dojdziemy do schroniska. Jak ja lubię jak on mnie wspiera… Zachęcam go, żeby wziął dzieci i wrócił do samochodu, a ja pójdę sama, ale nie zdecydował się…
Trasa jest łatwa, ale długa. Wyszło nam nie 6, ale 8 km od Siwej Polany do schroniska, no a tu jeszcze trzeba wrócić tą samą trasą do samochodu.
W schronisku nie ma pierogów (foch), pomidorowej nie będę jadła (drugi foch), są pieczątki (niefoch). Wypijamy herbatę, zjadamy zupę i przysmak chochołowski – pyszna szarlotka na ciepło z bitą śmietaną i borówkami – i zbieramy się do powrotu. Widoki z Polany Chochołowskiej ładne, ale nie powalają, jak chcecie lepszych widoków, to wybierzcie Dolinę Kościeliską, ładniej stamtąd widać szczyty Tatr Zachodnich.
Jeśli dzieci marudzą…
Powrót jakiś taki lżejszy nam się wydaje… po pierwsze jest lekko z góry, a po drugie do auta (i pysznego obiadu) coraz bliżej. Idziemy. Dziecię młodsze trochę marudzi – zdecydowany minus naszej wycieczki to brak towarzystwa drugiej rodziny z dziećmi, to się zawsze sprawdza. Na szczęście udaje mi się wkręcić ją w zabawę, dzięki której zapomina, że ma narzekać i która w wakacje uratowała nasze wejście na Tarnicę.
Zaczynam opowiadać bajkę o góralu, co mieszkał w Dolinie Chochołowskiej 200 lat temu, miał żonę, syna i 100 owiec, a trzy z nich były magiczne… wymyślamy po kolei tę historię. Rita tak się wkręca w magiczne owce, lisy i wilki, że zapomina, że bolą ją nogi i musi iść.
Teraz już tylko relaks
Uff jesteśmy w samochodzie. Mimo pancernych ubrań i butów, we wszystkich butach chlupie woda. Jedziemy do Reymontówki przebrać się i… padamy na łóżka… W brzuchach burczy nam z głodu i mamy ochotę sprawdzić, co polecają blogerzy z Tasteaway. Jedziemy do Ryśka, kultowego baru – i nie żałujemy – kwaśnica, pierogi, naleśniki – są obłędne.
Po obiedzie (jest 18) nie mamy już siły na chodzenie po Zakopanem, wracamy do Reymontówki i odpływamy. Każdy robi to co lubi. Dzieci opanowują bawialnię – nie wiem skąd w nich tyle siły, ale bawią się w najlepsze. Gramy w planszówki, dzieci rysują i rozwiązują zagadki.
Pomysł na ferie i sylwestra
Poza sezonem w Reymontówce nie ma tłumów. Wyobrażam sobie ten gwar dzieci w ferie albo w wakacje. Jeśli nie macie jeszcze planów na sylwestra albo ferie zimowe, to sprawdźcie ofertę, jaką Reymontówka przygotowała dla rodzin z dziećmi. Najbliższy stok narciarski dla początkujących oddalony jest zaledwie 3 km od pensjonatu. A po południu, kiedy już zdejmiecie narty z nóg, w pensjonacie na dzieci czeka masa atrakcji. W godzinach 15-17 starsze mogą wziąć udział w warsztatach robotyki, młodsze w zajęciach techniczno -plastycznych, a rodzice mogą zrelaksować się w saunie i jacuzzi. Po obiadokolacji całe rodziny zaczaruje opowieściami zaproszony TOPR-owiec czy gazda.
Pora wracać
W niedzielę mamy do wyboru, albo nowe Termy Chochołów, albo spacer po Krupówkach i obowiązkowe zakupy pamiątek. Zdania są podzielone, w końcu ruszamy na Krupówki, obiecując sobie, że nie za tydzień, bo… (no wiecie, jeszcze nie mogę powiedzieć), ale na wiosnę, na urodziny taty przyjedziemy na cały dzień na termy.
Pogoda szybko się psuje. Po zakupach jedziemy po raz drugi na obiad u Ryśka i dobrze, że nie mają deserów, bo byśmy chyba się przejedli. Po południu w korku i deszczu wracamy do Krakowa.
Fajnie jest odpocząć poza domem, chociaż sobota nieźle dała nam w kość. Najpierw powtarzam, że do 17 będę leżeć w łóżku i nic nie robić, a potem o 8 biorę plecak i wyruszam na wycieczkę 🙂
Od dawna marzył mi się świąteczny wyjazd w góry. Śnieg, biało, kolędy i góry. Marzenie nadal pozostanie marzeniem, bo trudno wyłamać się z rodzinnej tradycji świąt w domu, ale jak nie na święta, to przecież można przed świętami. Bez tłumów, ale chwila odpoczynku przyda się zawsze.
Wpis powstał we współpracy z Pensjonatem Reymontówka z Kościeliska
ul. Nędzy Kubińca 170
Kościelisko
tel: (+48) 18 20 70 181
tel: (+48) 660 729 661
Zdjęcia pensjonatu własność Reymontówka, zdjęcia z wycieczki własność autorki