ZAINSPIRUJ SIĘ
#PoznajZespół Mamo Pracuj! Wywiad z Sylwią
- Agnieszka Wadecka
- 7 stycznia 2022
- 8 MIN. CZYTANIA
Witaj Sylwia! Jak do tego doszło, że jesteś w zespole Mamo Pracuj i od jak dawna tu jesteś?
Hej! Do zespołu mamopracowego dołączyłam niedawno, w kwietniu ubiegłego roku. W moim życiu nastąpiło sporo zmian. Wyszłam za mąż, rozpoczęłam studia pedagogiczne, a do tego przeprowadziłam się z miasta na wieś. I właśnie, to ostatnie wydarzenie szczególnie namieszało w moim życiu, ponieważ zostałam bez pracy. W obcym miejscu, ale przekonana, że na pewno coś szybko znajdę. Jednak pandemiczny czas zdecydowanie nie jest łaskawy. Życie szybko zweryfikowało moje wyobrażenia. Wtedy pojawiły się na mojej drodze dziewczyny i wyciągnęły do mnie pomocną dłoń.
A co było wcześniej, jak widziałaś swoją przyszłość? Mam na myśli zarówno te dziecięce marzenia “kim będę jak dorosnę” jak i plan studentki na swoją zawodową ścieżkę.
Hmm, jako dziecko miałam różne pomysły na swoją przyszłość. Dziecięce marzenia? Myślałam, że zostanę piosenkarką, ale później odkryłam, że nie umiem niestety śpiewać. Długo nie wiedziałam co chcę robić, a jednocześnie nie chciałam podejmować decyzji na siłę. Z perspektywy czasu widzę, że zbyt często to los decydował o moim życiu.
Próbowałam już wielu rzeczy, które wydawało mi się, że będą moją wymarzoną pracą. Do tej pory prawie wszystkie prace były związane z branżą beauty. Mam nawet tytuł wizażystki. Choć od dziecka lubiłam czesać, malować i ubierać, to okazało się po kilku latach, że to nie jest to czym chce zajmować się w życiu. Dlatego można powiedzieć, że ciągle mam status osoby poszukującej. Jednak praca, którą wykonuję teraz, daje mi dużą satysfakcję i pokazuje, że mogę więcej.
Mamo Pracuj ma 10 lat, wiele się dzieje, a czy jest coś, co chciałabyś, aby się zadziało w Mamo Pracuj? O co byś je wzbogaciła? Patrzysz na ten temat na świeżo, inaczej niż reszta zespołu, więc tym bardziej jestem ciekawa odpowiedzi. 😉
Generalnie ja jestem zachwycona działalnością Mamo Pracuj. Chciałabym, żeby jeszcze więcej osób dowiedziało się o nas, odnalazło w nas wsparcie, którego poszukują. Pracujemy nad tym, żeby było nas więcej w social mediach, budując kontakt z odbiorcami i identyfikując się z nimi. Dlatego trzymam kciuki, za każdy projekt i najmniejsze działanie. Niech świat dowiaduje się o Mamo Pracuj i czerpie z tego co oferujemy.

W Mamo Pracuj istnieje dość przejrzysty podział na zespoły. Powiesz naszym czytelniczkom z kim zespołu najczęściej pracujesz? I czy jest to wesoła współpraca? 😉
Pracuję w zespole redakcyjnym. Najczęściej współpracuję z Ewą i Asią Gotfryd, a także z Tobą Agnieszka :). Wspólnie czuwamy nad tym, żeby publikacje zarówno na portalu mamopracuj.pl, jak i oferty pracy, ukazywały się regularnie. Nasza współpraca jest przyjemna i spokojna, chyba, że akurat gonią nas terminy. 😉 Tak, to zdecydowanie miła i wesoła współpraca.
Przepis na sukces, czyli ten owiany sławą Work-Life Balance, jak to u Ciebie wygląda? Do tej pory pytałam o łączenie pracy z macierzyństwem, ale tak z mojej perspektywy patrząc masz trochę łatwiej, bo nie masz dzieci ;). Za to z tego co wiem, to jesteś dość świeżo po ślubie, a do tego studiujesz, jak więc u Ciebie wygląda godzenie tego wszystkiego?
Oj, nie jestem pewna, czy najlepiej mi to wychodzi. Jestem typem osoby, która zostawia wszystko na ostatnią chwilę, a dopiero przysłowiowy nóż na gardle daje zastrzyk do działania. Skupiam się na tym, żeby to zmienić, ponieważ wiem, że aby osiągnąć work–life balance jest to konieczne. Zwłaszcza kiedy dodatkowo pojawią się dzieci. 😉 Podglądam Was, koleżanki z zespołu, z podziwem, i jestem spokojna, bo mam od kogo się uczyć.

No to pozostając w temacie przepisów, zapytam o Twój przepis na odpoczynek. Jak relaksuje się Sylwia?
Zdecydowanie jest to spacer po lesie, a już tak totalnie to szum fal nad morzem. Kocham polskie morze i jego widok połączony z dźwiękiem uderzających o brzeg fal. To mi daje ukojenie i najwyższy relaks. Bardzo lubię też spotkania z przyjaciółkami. Myślę, że to też w pewnym sensie forma relaksu, bo to czas tylko dla mnie i osoby, z którą się chcę zobaczyć. A doceniam to szczególnie mocno teraz, kiedy większość z nich jest oddalona 100 km ode mnie, więc o „szybkiej” kawie mogę zapomnieć. 😉
Ponoć muzyka łagodzi obyczaje, co zatem słychać w Twoich słuchawkach? A może zamiast muzyki wolisz podcasty?
To co leci w moich słuchawkach najczęściej uzależnione jest od mojego nastroju, więc to totalny misz-masz. Aczkolwiek z przewagą spokojnych i jednak dosyć melancholijnych melodii. Gregory Alan Isakov, The Lumineers i Norah Jones zawsze są dobrym wyborem – niezależnie od okoliczności i humoru. Jest tego znacznie więcej. Ponadto bardzo lubię słuchać podcastów, które odkryłam stosunkowo późno. Z ulubionym to „Piąte nie zabijaj” Justyny Mazur i podcasty Asi Okuniewskiej.

Pandemia (nie mówiąc tu o jej najgorszych aspektach) mocno nam namieszała. Odmieniła naszą codzienność, ale szukając pozytywów, jakie miłe wspomnienia zostaną Ci z tego okresu?
W momencie kiedy zamknęli nas w domu, odkryłam, że gotowanie i pieczenie może sprawiać mi przyjemność. Do tej pory było to tylko jedzenie (śmiech). To było odkrycie roku! Zawsze uważałam, że ja się do tego po pierwsze nie nadaje, a po drugie na pewno nie da mi to satysfakcji.
To też był moment, w którym poczułam bardzo mocno, że muszę zmienić coś w swoim życiu zawodowym. Zrobić ten jeden krok do przodu, albo trzy do tyłu, żeby ten pierwszy mógł się udać.
Wyjawisz nam jakąś mało znaną informację o sobie? Może być coś zabawnego z dzieciństwa, szalona historia z czasów liceum albo może jakiś szokujący szczegół z życia ;).
Takich historii jest zapewne całkiem sporo. Pamiętam, że będąc w zerówce, moi rodzice i rodzice moich koleżanek mieli tygodniowe dyżury odwożenia i przywożenia nas ze szkoły. Byłyśmy trzy. Pewnego dnia, kiedy kolej wypadała na mamę mojej koleżanki Marysi, przyjechała rano po mnie bez niej, bo jak się okazało była chora. Po drodze miałyśmy zgarnąć jeszcze drugą koleżankę, Agnieszkę, która po tym jak zobaczyła, że Marysi nie ma, uznała, że boli ją brzuszek. Kto pośle dziecko do szkoły z bolącym brzuszkiem, prawda? I tak z trzech muszkieterek zostałam sama.
I cóż, w tej historii nie byłoby niczego wyjątkowego, gdyby nie to, że mama mojej koleżanki Marysi, która miała po mnie również przyjechać – zapomniała! Nie róbcie tego swoim dzieciom, nie zapominajcie o nich. Myślę, że moje oczekiwanie na nią, nie trwało długo. Jednak w mojej sześcioletniej główce, widząc, że wszystkie dzieci wesoło odchodzą do domu, a ja nadal na tym dywanie… narastał strach i rozczarowanie. Więc kiedy została już tylko jedna dziewczynka, która zawsze długo czekała na mamę i JA, do tego za oknem robiło się jakby ciemno (okres zimowy 😉 ), zrozumiałam, że zostałam zapomniana. Szybciutko poszłam do łazienki, by tam w „bezpiecznym” kąciku sobie popłakać. Kiedy już troszkę się uspokoiłam, wyszłam, a tam moje wybawienie – Pani Dorotka czekała na mnie z przepraszającym uśmiechem. Ot, taka historia. 😉
Najgorsze, że po latach nikt tego nie pamięta, nikt poza mną…
Na koniec pytanie z serii „co by było gdyby”. Co by było gdyby Mamo Pracuj nie powstało, jak myślisz, czym byś się dziś zajmowała?
Nie mam pojęcia, ale myślę, że nie trafiłabym do tak fajnego zespołu. Dodatkowo Mamo Pracuj dało mi zupełnie inną perspektywę na wiele rzeczy. Tego też nigdzie indziej bym nie znalazła. Szczerze? Chyba wolę się nie zastanawiać, gdzie bym była.
Bardzo dziękuję za odpowiedzi!
Zdjęcia: Magda Trebert, Moka Foto, prywatne archiwum