ZAINSPIRUJ SIĘ
Tak ładnie żarło i zdechło, czyli o słomianym zapale
- Monika Kilijańska
- 27 marca 2015
- 3 MIN. CZYTANIA
Zawsze chciałaś mówić po hiszpańsku, ale już po pierwszej lekcji stwierdziłaś, że to jednak nie to? Kupiłaś karnet na siłownię i stracił swoją ważność zanim wypociłaś odpowiednią ilość godzin? To właśnie słomiany zapał, który drzemie w prawie każdym z nas.
Zmiana i cel
Zmieniamy zdanie niemal codziennie, to normalne. Pewnie cele są warte porzucenia na rzecz innych. Jest to jeden ze składowych procesu decyzyjnego. Dzięki temu jesteśmy elastyczni. Jednak ciągła zmiana prowadzi do tego, że sprawy nie zostają załatwione do końca. Jest też normalne, że niektóre cele warte są systematycznej, ciężkiej pracy i samodyscypliny. Ważne jest, by nauczyć się odróżniać jedne od drugich. Wystarczy spojrzeć na stawiany sobie cel z perspektywy osiągnięcia go. Jeśli zadamy sobie pytanie „czy było warto go osiągnąć?”, będziemy znali odpowiedź czy dobrym pomysłem jest kontynuowanie pracy nad jego osiągnięciem.
Motywacja i samodyscyplina
Przez pierwsze kilka dni chce ci się pracować nad osiągnięciem celu najbardziej. Potem motywacja wypala się niczym słoma. Teraz już nie możesz na niej polegać – polegaj więc na samodyscyplinie. By nie zmęczyć się działaniem nie rzucaj się od razu na głęboką wodę. Nawet najlepszy pływak świata zaczynał swoja karierę na basenie w brodziku. Samodyscyplina jest jak mięsień i potrzebuje systematycznych ćwiczeń. Zaczynamy od czegoś małego, nie zdobywamy od razu szczytu. I przede wszystkim nie bój się działać.
Czas na działanie
Nawet najlepszy biznesplan spisany na kartce nie przyniesie żadnej korzyści, jeśli będzie leżał tylko w szufladzie, czekając na kolejną korektę. Plan nigdy nie będzie idealny. Nawet jeśli nie dopieściłaś jeszcze każdego szczegółu lepiej zacząć już dziś, niż obudzić się za tydzień w realiach, do których już ten sam plan nie przystaje. W trakcie realizacji planu o wiele lepiej elastycznie wprowadzać zmiany, niż sztywno trzymać się wytyczonych z góry ram.
Rzeczy ważne i pilne
W natłoku obowiązków dnia codziennego łatwo ulec presji porzucenia obranego celu. Wszakże wiele jest spraw na głowie. By oddzielić te nieważne i mniej pilne od innych warto skorzystać z tzw. matrycy Eisenhowera. Zawiera ona cztery pola dotyczące spraw: ważnych i pilnych (załatwianych w pierwszej kolejności), ważnych i niepilnych, nieważnych i pilnych, nieważnych i niepilnych (tzw. pożeracze czasu i błahostki). Trudności, jakie wiążą się z decyzją w którym polu znajdują się poszczególne obowiązki skorelowane są z odpowiedzią na pytanie „co jest dla mnie ważne?”. Miej świadomość, że swój czas i wysiłek wkładasz w to, co jest tego naprawdę warte.
Do dzieła!
Ile raz robiłaś coś nowego i kończyło się to „słomianym zapałem”? Ile razy podejmowałaś się jakiegoś celu i nic z tego nie wyszło? Powiedz mi, ile jeszcze razy będzie się to powtarzać? Pora z tym skończyć. To od Ciebie naprawdę zależy, czy osiągniesz cel czy nie. Powiedz sobie, ze tym razem dobrniesz do końca i zrób to naprawdę, nie oszukuj się. Przerwij ciąg niepowodzeń. Gdy tylko zasmakujesz sukcesu związanego z zamykaniem spraw do końca, uzależnisz się od tego.
Prowadzisz bloga? Chcesz się nim pochwalić na łamach Mamo Pracuj? Dowiedz się jak to zrobić!
Zdjęcie: Pixabay.com