ZAINSPIRUJ SIĘ
Jak już działać to odważnie – ciąża, przeprowadzka, własna firma – historia Asi
- Joanna Gotfryd
- 14 stycznia 2019
- 8 MIN. CZYTANIA
Myślisz o własnym biznesie? Lubisz pracować z dziećmi?
A może chciałabyś skorzystać ze sprawdzonego pomysłu na biznes, który działa od 25 lat?
Poznaj inspirującą i wzruszającą historię Joanny Połaty, mamy Misi i właścicielki szkoły Early Stage na Pomorzu
https://www.youtube.com/watch?v=9WWfzLr1eu4
Załóż własną szkołę Early Stage w Twoim mieście i prowadź zajęcia z języka angielskiego dla dzieci!
Przekonaj się, czy to biznes dla Ciebie!
Zadzwoń już teraz!
Na Twój telefon czeka Weronika Trojanowska
mail: franczyza@earlystage.pl
tel.: 734 219 412
Asiu, jesteś mamą 2-letniej Misi, a od ponad roku prowadzisz własną szkołę Early Stage. Co skłoniło Cię do założenia własnego biznesu?
Zawsze chciałam mieć własną szkołę językową. Bardzo lubię uczyć dzieci angielskiego – zajmuję się tym już od kilku lat. W końcu przyszedł czas na założenie własnej szkoły. Teraz mogę rozwijać się również metodycznie, wspierając moje lektorki.
Czy przeprowadzając się z Warszawy na Pomorze, miałaś gotowy plan na szkołę? Wiedziałaś, że założysz właśnie szkołę Early Stage?
Pracowałam w Early Stage jako lektor podczas studiów w Warszawie. Już wtedy wiedziałam, że w przyszłości sprowadzę Early w moje rodzinne strony, bo zauważyłam, że brakuje tam miejsca, gdzie dzieci mogłyby w przyjemnej atmosferze, intensywnie i porządnie uczyć się angielskiego. Musiałam poczekać rok z realizacją moich planów, ponieważ gdy wróciłam do Gdańska byłam w ciąży. Jednak już wtedy przeprowadzałam wstępne rozmowy z Tonią, właścicielką Early Stage i wiedziałam, że jak tylko urodzi się Misia to zaczynam działać.
Czyli podobnie jak Magda z Ełku, do marki Early Stage byłaś już przekonana, bo wcześniej poznałaś szkołę jako lektor?
Dokładnie. Widziałam jakie świetne wyniki dzieci osiągały w Warszawie. Od początku wierzyłam w naszą metodykę i wiedziałam, że się sprawdza.
Rozkręcanie własnego biznesu z niemowlakiem na ręku to chyba nie jest łatwa sprawa? Jak sobie z tym poradziłaś?
Nie było łatwo – to fakt. W rodzinne strony wróciłam sama, z perspektywą pojawienia się dziecka. To było naprawdę wielkie wyzwanie, ale fakt, że czułam ogromną odpowiedzialność za tę małą istotę i z całego serca chciałam jej zapewnić jak najlepszy byt, dodawał mi sił i energii. Nie zastanawiałam się długo – wiedziałam, że muszę działać.
Mam ogromne szczęście, że wokół mnie są cudowni ludzie – mogłam liczyć na wsparcie mamy i babci, które zajmowały się Misią, kiedy ja rozkręcałam szkołę. Tysiące telefonów, testów poziomujących, rozmowy z dyrektorami szkół podstawowych, wynajem i remont lokalu – działo się tak dużo, że bez wsparcia najbliższych na pewno byłoby niemożliwe doprowadzić to przedsięwzięcie do szczęśliwego końca.
Ale udało się – w pierwszym roku zapisało się do mojej szkoły ponad 90 dzieciaków. To ogromny sukces!
Twoja szkoła powstała w Pruszczu Gdańskim i okolicy – od razu otworzyłaś oddziały w 3 lokalizacjach. Ambitny plan. Nie chciałaś działać małymi krokami? Najpierw jedna placówka, potem druga…?
Jak już działać to odważnie! Na pewno nie było to łatwe zadanie, ale miałam rok aby wszystko sobie dokładnie obmyślić. Z dyrektorami szkół, w których prowadzę zajęcia, rozmawiałam już na wiosnę.
Lokal w jednej z moich lokalizacji był gotowy w połowie sierpnia. Byłam przygotowana na wrzesień. Miałam też doświadczenie w organizacji rekrutacji, dzięki pracy w Warszawie. Robiłam to samo co w warszawskiej filii, tylko tym razem dla siebie.
Czy bałaś się czegoś otwierając szkołę? Na przykład, że nie będzie uczniów, że biznes nie wypali? Że to za małe miasto?
Pewnie, że się bałam! Praktycznie do połowy czerwca towarzyszyło mi takie nieprzyjemne uczucie niepewności. Nie we wszystkich moich lokalizacjach poszło bardzo dobrze. W jednej z filii miałam tylko 7 dzieci. Zdecydowałam się jednak na otwarcie tam grup, ponieważ czułam, że trzeba od czegoś zacząć i zaryzykować. Grupy szybko się zapełniły – ryzyko się opłaciło. Wrzesień i pierwsza połowa października to był bardzo stresujący czas.
Ale też wyjątkowy – tuż przed startem najbardziej intensywnego okresu rozkręcania szkoły poznałam Piotra, obecnie mojego męża. Od początku bardzo mnie wspierał we wszystkich działaniach i dzięki tej relacji było mi po prostu łatwej – wiadomo, że dobrze mieć obok bratnią duszę, z którą można dzielić wszystkie smutki i radości.
Swoją historią udowadniasz, że nie ma rzeczy niemożliwych i że w kobietach – mamach tkwi niezwykła siła!
Miło, że tak mówisz. Ja na co dzień nie myślę o tym w ten sposób – po prostu znalazłam się w sytuacji, w której musiałam szukać najlepszego dla mnie i mojej córki rozwiązania. Wierzę w to, że możliwości i okazje są wokół nas – trzeba tylko śmiało po nie sięgać, przezwyciężać swój lęk, nauczyć się radzić z obawami i konsekwentnie realizować plan.
Czy mam poczucie, że dokonałam niemożliwego – kiedy patrzę wstecz, to zastanawiam się jak dałam radę to wszystko zorganizować, ogarnąć i jestem z siebie dumna, ale nie rozmyślam o tym na co dzień. Skupiam się na tym, co jest do zrobienia dziś, żeby realizować się w życiu rodzinnym i zawodowym.
Czy kwestie finansowe nie były blokujące na początku? Jaką kwotę przeznaczyłaś na założenie i rozkręcenie biznesu?
Przeznaczyłam około 30 tysięcy. To dużo, ponieważ wystartowałam od razu z jednym własnym lokalem, który musiałam wyremontować i wyposażyć. Rozpoczęcie działania z Early Stage nie wymaga dużych inwestycji. Gdybym zdecydowała się tylko na prowadzenie zajęć na terenie szkół, na pewno koszty byłyby niższe. Taki model jest na pewno dostępny i bezpieczniejszy na początek.
Wyobrażam sobie, że przy 3 placówkach i małym dziecku jesteś bardzo zapracowana. Jak wygląda Twój dzień na co dzień? 😉
Nie zawsze jestem bardzo zapracowana. To zależy od miesiąca. We wrześniu i październiku nie wiem jak się nazywam – rekrutacja, testy poziomujące, układanie planu, rozdawanie ulotek, wywiadówki w szkołach, a potem nasze wywiadówki. W listopadzie jest spokojniej. W grudniu są przedstawienia zimowe, więc znowu jest więcej pracy.
Po Nowym Roku chwila spokoju i egzaminy semestralne. Następnie znowu spokojny okres aż do przedstawień wiosennych, czyli do kwietnia. Potem maj spokojny, a czerwiec napięty, bo to koniec roku. Dlatego ciężko mi powiedzieć jak wygląda mój typowy dzień, ale jedno jest pewne – nie jest nudno!
Kto wspiera Cię – życiowo i w pracy? Bo wierzymy mocno, że aby mama mogła pracować i być spełniona, nie obędzie się bez wsparcia bliskich osób.
Mam bardzo dużo wsparcia ze strony mojej mamy i babci. Mój mąż też mnie wspiera, kiedy sam wróci z pracy. Bez nich nie dałabym rady…
Jakie masz plany na przyszłość? Dalszy rozwój szkoły?
W drugim roku działalności planowałam otworzyć 4 nowe lokalizacje – wystartowałam we 3 i we wszystkich mam własne lokale. Uczniów jest sporo, chociaż mam nadzieję, że w przyszłym roku więcej rodziców usłyszy o nowej szkole i zapisze do mnie dzieci. Dlatego moim celem na dziś jest rozwijanie tych – w sumie 7 – szkół. Jest w nich ogromny potencjał. Ale czas pokaże, czy nie pojawi się apetyt na nowe miejsca od kolejnego roku.
Dziękuję Ci za rozmowę i życzę kolejnych sukcesów.
Asia odnalazła swoją wymarzoną pracę! Jeśli Ty też chciałabyś prowadzić biznes pod sprawdzoną marką i oferować najwyższą jakość zajęć językowych dla dzieci w swoim mieście – skontaktuj się już teraz!
Na Twój telefon czeka Weronika Trojanowska
mail: franczyza@earlystage.pl
tel.: 734 219 412
Przekonaj się już dziś, czy to pomysł na biznes dla Ciebie!
A czy wiesz, że Early Stage jest Pracodawcą Przyjaznym Mamie? Czy chciałabyś pracować dla Early Stage jako lektor?
Dowiedz się więcej i sprawdź oferty pracy szkoły!
Zdjęcia archiwum prywatne Joanny